31 marca 2011

|07|-Bo sama do niego pójdę i mu powiem.

Zatrzymaliśmy się przed klubem nocnym na South Beach. Przy wejściu dostrzegłam Kimberly ubraną w zieloną sukienkę , czarne szpilki od Jimmiego Choo, opaskę z kwiatami. W dłoni trzymała czarną kopertówkę Chanela , a przy uszach dźwięczały kolczyki, na ręce bransoletka i na szyi długi naszyjnik  >> klik <<
-Kim!-wrzasnęłam i do niej podeszłam.-Co ty tu robisz?
-Stoję , nie widać. A tak na serio przyszłam się zabawić. Nie ominę takiej imprezy!
-Ja tak samo. Idziemy-pociągnęłam ją do środka. W środku roiło się od ludzi i dymu papierosowego. Usiadłam przy barze i zamówiłam Margaritę. Wypiłam jednym haustem i poszłam na parkiet. Leciał jeden z szybszych kawałków więc szybko przyczepiłam się do jakiegoś gościa. Potem był wolny kawałek i już chciałam podpierać ściany , ale wtedy Justin podszedł do mnie.
-Zatańczysz?-w odpowiedzi się tylko uśmiechnęłam. Poszliśmy na środek parkietu. Powiesiłam się na jego szyi , a on objął mnie w tali. Dziwne , zawsze faceci trzymali spocone łapska na moim tyłku. Popatrzyłam Bieberowi w oczy i o mało nie upadłam. Co on ma w tych oczach? Płynną czekoladę?! Jeszcze raz popatrzyłam mu w oczy , ale tym razem nie upadłam , ale wymieniłam spojrzenia z nim. Kąciki naszych ust delikatnie powędrowały ku górze. Nie wiem ile tańczyliśmy , czas się dla nas nie liczył. Może przetańczyliśmy dziesięć tańców , a może jeden. Traciłam poczucie czasu patrząc się na te oczy.  W końcu nas rozdzielili , a właściwie rozdzieliła ta ruda. Wepchała się pomiędzy nas i mnie odepchnęła. Justin popatrzył na mnie błagalnie , a ja tylko kiwnęłam głową i dosiadłam się się do Kimberly.
-Dla mnie Margaritę-krzyknęłam do barmana i popatrzyłam na szczęśliwą minę przyjaciółki. Ukradkiem spoglądała na Christiana przy innym stoliku.
-Idź do niego i zagadaj-szepnęłam jej.
-No co ty? Nie dam rady-powiedziała nie odrywając wzroku od niego.
-Bo sama do niego pójdę i mu powiem.
-No dawaj!
-No dobra dam ci spokój nieśmiała osóbko.
-No dzięki. Ale wiesz ja mam chłopaka...
-Nadal z nim chodzisz?!
-No ba.
-Ja się już zbieram nie chcę dzisiaj się spóźnić do rodziców. Wiesz muszę zająć się kuzynką.
-Kumam no to leć-cmoknęłam ją w policzek i poszła. Dosiadł się do mnie JB.
-Hej.
-Cześć-uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Co od ciebie chciała?
-Ellen?
-Tiak.
-Nic ważnego... Nie zaprzątaj sobie tym głowy.
-Mhm...Zbieramy się już?
-Jak chcesz... Możemy ty znajdź Taylor a ja Chrisa.-Poszłam w stronę parkietu i tam znalazłam tlenioną blondynkę. 
-Już idziemy?-zrobiła smutną minę.
-Tak...Jak chcesz możesz zostać.
-Dobrze.-Wróciłam do Justina i powiedziałam , że Tay zostaje , On miał identyczne wieści, więc wróciliśmy tylko my.

Słodko chrapałam jak rozległ się krzyk i płacz w drzwiach mojego pokoju. Zaspana zapaliłam lampkę przy łóżku. W drzwiach zobaczyłam zapłakaną Taylor. Pobiegłam do niej i przytuliłam. Moczyła mój podkoszulek i zostawiała czarne smugi na swoich policzkach. Uspokajałam ją głupim : „ Wszystko będzie dobrze”.  Kiedy już się trochę uspokoiła zapytałam :
-Co się stało?
Wydukała kilka nie zrozumiałych słów . Dałam sobie spokój i do godziny 4 siedziałyśmy na łóżku , a potem zasnęłyśmy.  Obudziły mnie pierwsze promienia słońca. Cicho stałam i wzięłam z kufra koszulę i stare szorty. Zrzuciłam piżamę i zapięłam koszulę i spodenki. Na ręce założyłam mnóstwo kolorowych bransoletek a na szyi zapięłam naszyjnik. Na włosy wsunęłam okulary, a na nogi założyłam żółte Conversy.>> klik <<
-O co chodzi?-zapytała śpiąca królewna.
-Nic...Śpij-pogłaskałam ją po głowie i zeszłam na śniadanie. Na dole nikogo nie zastałam. Zrobiłam naleśniki dla całej ferajny i przygotowałam tacę , na którą położyłam śniadanie dla Tay.  Przyniosłam śniadanie i postawiłam jej na stoliku i wróciłam na dół i podałam naleśniki. Usiadłam na jednym z krzeseł i puściłam SMSa do Kim.
-Dzień dobry!-przywitał się Justin wraz z Chazem.- Co się w nocy stało?
-Nie ważne. Macie śniadanie a ja idę zajrzeć co z imprezą , bo wiecie jest już za 2 dni impreza , a ja muszę wszystkiego dopilnować.  Miłego dnia.

Kapitan pod prowadził jacht pod mój domek i się ze mną przywitał. Kiwnęłam głową.  Obejrzałam jeszcze raz sypialnie i salony. Kiedy wszystko sprawdziłam wyruszyłam w stronę Bal Harbour Shops. Zaparkowałam swojego Mercedesa i poszłam w stronę butików i po jakiś 6 godzinach maratonu zakupów miałam mnóstwo toreb , które nie chciały się zapakować.  Po 15 minutowym upychaniu byłam gotowa. Wróciłam i opadłam na kanapę.
-Zmęczona sprawdzaniem?-zażartował Justin który siedział na fotelu obok i oglądał telewizję.
-A żebyś wiedział. Najpierw sprawdzanie potem zakupy, nawet nie wiesz jak męczy przymierzanie, oglądanie , bieganie. Faceci nie mają o tym pojęcia.
-Ja mam.
-Ehe a ja jestem królową Anglii.
-No może i jesteś... Dlaczego Taylor nie wychodzi z twojej sypialni?
-Jest zmęczona... A Christian już wrócił?- zapytałam
-Oczywiście jakieś 2 godziny temu.
-Dobra, ja sprawdzę co u niej- wstałam i poszłam do mojej sypialni.Usiadłam obok załamanej blondynki i przytuliłam ją do siebie. –I jak tam?
-Już lepiej...
-Chris już wrócił-przytuliłam ją. –Idziez do niego?
-Idę!-wyrwała się jak strzała i zostawiła mnie samą. Cicho westchnęłam... Już za te 2 tygodnie nigdy go nie zobaczysz...A ty wszystko pieprzysz.


Ogłoszenia Parafialne :
Siema ludzie! Szybko się uwinęłyście dziewczyny <3. Sprawy dotyczące komentarzy :
Ja beznadziejnie piszę i to się chyba nigdy nie zmieni nawet , po długich studiach i ćwiczeniach xdd 
I opis ciuchów to tylko max 60 słów na cały rozdział i to nie jest dużo w porównaniu 900 słów albo 1000, więc się nie czepiajcie ;))
Dla ciekawskich jest niespodzianka na moim tumblr ; > Jest w zakładce jestem tu  ;)
następny 7 komantarzy

30 marca 2011

|06|-Nie masz 40 prawda?

Kurde...Czemu na plaży zawsze muszą być zakochani?! I to z każdej strony?! No czemu?!
-Czemu jesteś smutna?-zapytał Justin przypatrując się mnie.
-Hmmm...-odwróciłam wzrok od zakochanych i spojrzałam na niego.
-Jak chcesz możesz tak wyglądać-wskazał brodą na jedną z par. W odpowiedzi się tylko uśmiechnęłam i popatrzyłam na majdan jaki faceci przynieśli...Chyba nigdy nie byli na plaży , ale przynajmniej mamy leżaki i parasole. Patrzenie jak bachory , które z nami przyszły lepią zamek  naprawdę przytłaczało. Wszyscy zakochani oprócz mnie, bo jestem ekhmm „Niedostępna”.  No nie wiem o co facetom chodzi...Czy ja kurde gryzę?...Może i ugryzę jak będę zła , albo kopnę w jaja ale nic wielkiego. Świat się przecież nie zawali. Co z tego że jestem bezpośrednia , niektórych sprawach?
-Ludzie gorąco! Ile jeszcze będzie my tu siedzieć?-marudził Christian.
-Nie marudź-powiedziałam szybko. Chciałam jeszcze poleżeć obok Biebera kilka minut.- Potem w Atlancie będziesz sobie tyłek odmarzał i będziesz tęsknić za słońcem.
-Nie będę tęsknić , bo już jestem cały czerwony!
-Od czego są kremy z filtrem?
-Od stania na półce-i sobie poszedł.
-Może powinniśmy już wracać?-teraz on zaczynał.
-A niedobrze ci tu?
-No dobrze , ale trochę za ciepło...
-Czyli wracamy-wstałam i otrzepałam piasek z kolan. Założyłam tunikę i poprawiłam kapelusz. Dzieciaki popatrzyły z ulgą , a ruda nadal strzelała focha. Wróciliśmy do domu i rzuciliśmy się do zamrażarki po kostki lodu. Christian i reszta facetów przykładała sobie do ramion , albo czoła i po chwili z kostki lodu robiła się mokra kałuża. Ja wypiłam tylko szklankę wody i poszłam do pokoju zmyć z siebie piasek i przebrać się. Z walizki wyjęłam koszulę w paski i ogrodniczki w wersji mini. Weszłam do łazienki i napuściłam do środka letniej wody. Dolałam kilka balsamów z wielkiej kosmetyczki i zrzuciłam z siebie ubrania i umyłam się. Po jakiejś godzinie woda zaczęła robić się zimna więc wyszłam i opatuliłam się ręcznikiem  od stóp do głów.Ubrałam się w przygotowane ubrania i wyszczotkowałam włosy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam dumać jakie buty włożyć koturny czy japonki? Koturny czy japonki? Koturny. Wsunęłam na nogi i sznurki związałam w kokardę. Na rękę założyłam zielony zegarek i bransoletkę z motywem kwiatowym, założyłam także kolczyki kwiatki. Na szyi zawiązałam apaszkę od Alexandra McQueena a na głowę założyłam kapelusz z cekinami &gt;&gt; klik &lt;&lt;. Włosy związałam w luźny kok i poszłam do ludu poparzonego przez słońce.
-Mówiłam żebyście się nasmarowali-zwróciłam im uwagę.
-Ale...
-Co ale? Trzeba się smarować , jeśli nie jest się stąd.
-Nie wiedziałem , że będą takie opłakane skutki-westchnął Ryan.
-No teraz wiecie, może to czegoś was nauczyło.
-Nie gadaj jak moja matka-wymamrotał Chaz.
-A niby czemu nie?
-Bo to ci nie pasuje. Nie masz 40 prawda?
-Prawda.
-Idziemy dzisiaj na imprezę do Ushera?-zapytał od niechcenia Justin.
-Pewnie-powiedziałam równocześnie z Taylor.
-No to fajnie impreza jest za 3 godziny-kurde mało czasu. Wystrzeliłam jak strzała i pobiegłam do pokoju.
-Taylor na jaki kolor się ubierasz?!
-Różowy!-wrzasnęła.
Czyli ubieram się nie na różowo... Którą sukienkę wsiąść  tą zieloną czy tą granatową? Granatowa. Starannie odłożyłam sukienkę na bok i wzięłam się za szukanie dodatków. Zajęło mi to trochę czasu , bo miałam mnóstwo czarnych torebek, butów. W końcu doszłam do wniosku , że wezmę czarną kopertówkę z kokardą od Valentino i granatowe szpilki od Steva Madena. W między czasie pomalowałam paznokcie w kolorze sukienki. Z biżuterii dobrałam małe czarne kolczyki z czarnymi diamentami, kilka czarnych bransoletek, pierścionek identycznym diamentem co na kolczykach i czarną prostą opaskę &gt;&gt;&gt; klik &lt;&lt; . Wzięłam przygotowane rzeczy i weszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic , a następnie nasmarowałam się kokosowym balsamem i wysuszyłam włosy. Na włosy zakręciłam wałki i zrobiłam makijaż : wytuszowałam rzęsy, musnęłam usta blyszczykiem,powieki pokryłam czarnym i granatowym cieniem. Na nadgarstkach i na szyi prysnęłam się perfumami Chanela i zaczęłam się ubierać. Powoli , żeby nie zniszczyć wałków założyłam sukienkę, na nogi wsunęłam szpilki, na ręce bransoletki i na palec pierścionek , i ostatnie założyłam kolczyki. Zeszłam na dół zobaczyć jak faceci się przebrali , ale jak na razie był tylko Chaz , który zmienił koszulkę. Wróciłam się i zapukałam do drzwi Taylor.
-Proszę!-usłyszałam za drzwi i weszłam do pokoju. Przy lustrze stała Taylor i zakładała kolczyki. Miała no sobie różową sukienkę, szpilki w tym samym kolorze bransoletkę  &gt;&gt;klik&lt;&lt; i  na szafce leżała kopertówka Chanela i różowy pierścionek. –Boże jak ty ślicznie wyglądasz!
-Ty tak samo, ta sukienka jest boska moja siostra ją ma , ale ją od niej pożycza...Mamy tak zwaną wspólną szafę. Ja muszę zdjąć wałki i zaraz przyjdę.-wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki obok mojego pokoju. Powoli zdjęłam wałki , a następnie delikatnie spryskałam lakierem do włosów. Ostatnim elementem była opaska i teraz byłam już gotowa. Posłałam mojemu odbiciu serdeczny uśmiech. Wróciłam do Taylor. Była już gotowa i teraz siedziała na łóżku z laptopem na kolanach i dodawała wpis na Twittera. Usiadłam obok niej.  Zostało nam jeszcze kilka minut , więc zeszłyśmy do salonu.  Wszyscy tam byli oprócz rudej.
-A Ellen nie idzie?-zapytała Taylor.
-Nie-opowiedział stanowczo JB. Mi to tam pasi. -Wszyscy gotowi?
-Tak!-odparliśmy równocześnie
-No to jazda!


Ogłoszenia parafialne:
Witajcie! Dziękuję za te 6 komentarzy i tu ma być tyle samo ; )) 
Rozdział jak zwykle beznadziejny , ale druga część Second Story będzie ciekawsza ; ) Obiecuje już napisałam z niej 3 rozdziały i się dużo dzieję ;D Już 14 rozdziałów do przodu ;D 
Wczoraj poszłam na NSN z moją BF i po 10 minutach filmy wysiad prąd w 3/4 Wracławia ;/ Szczęście co nie?

23 marca 2011

|05|- Mówiłeś , że będziesz kochał tylko mnie

Moim oczom ukazała się mała ruda nastolatka. Dobra nie była mała , ale była niższa ode mnie i z pewnością młodsza. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się do niej plecami, chociaż nie wiem czemu, ale na pewno wyczuwałam kłopoty. I to straszne. Wstałam i o mało nie upadłam. Skierowałam się w stronę sypialni i usiadłam na łóżku. Coś ty zrobiła? Przecież to tylko małolata. Teraz straciłaś szansę dowiedzieć się kim była i do kogo są podobne te oczy... Gdzieś je już widziałam...Już wiem Diana ma takie , ale ona nie jest ruda. Pewnie mała się farbnęła. Ugh... Idiotka ze mnie! Muszę tam wracać! I to zaraz! Ale najpierw się przebiorę w coś wygodniejszego , bo w tych platformach zaraz się zabiję. Zrzuciłam buty i sukienkę , a biżuterię położyłam na toaletce. Na nogi wsunęłam białe proste baletki. Założyłam marynarską koszulkę z myszką Minie i białe szorty sięgające aż do tali. Grzywkę podpięłam dwoma wsuwkami z kokardkami i włożyłam białe kolczyki kokardki , a na rękę biała dużą bransoletkę   >>klik <<.  Gotowa zeszłam na dół i usiadłam na swoim dawnym miejscu. Teraz małotala siedziała obok i grała z Bieberem na konsoli śmiejąc się  wniebogłosy. Chciałam jej wysypać na łeb orzeszki , które stały obok mnie. Nie wiem , przywalić jej czy coś. Nawet nie zauważyłam jak Taylor do mnie podeszła.
-Co chcesz?-warknęłam.
-Czemu jesteś zła? Przez Ellie?
-Mhm... A właściwie co cię to obchodzi.
-Widzę , że lubisz Justina-uśmiechnęła się i upiła łyk ze swojej szklanki.- No nawet nie zaprzeczaj. To widać.
-Naprawdę? Ale...- próbowałam za wszelką cenę się z tego wyplątać.
-On ciebie też lubi-stwierdziła z uśmiechem.
-Skąd wiesz?
-Też widać.
-Przyjdziesz na imprezę urodzinową na jachcie?- jak najszybciej chciałam zmienić temat rozmowy.
-Pewnie, a czyje urodziny są?
-Moje-uśmiechnęłam się.
-O, super nap pewno przyjdę. Ile będzie osób?
-Chyba z 30 nie wiem, nie mam pamięci do liczb.
-Boże!Teraz nie patrz w tamtą stronę-szybkim ruchem zasłoniła ręką moje oczy.- Tego widoku nie powinnaś widzieć.
-Nie mam 5 lat!-wydarłam się i teraz czułam na sobie wzrok wszystkich.Nie no pięknie.-Puść mnie Taylor!-wybiegłam z apartamentu. Stałam teraz przed budynkiem i zastanawiałam się gdzie mam iść. Skierowałam się w stronę plaży. Musiałam przejść przez basen i dopiero tam mogłam wyjść przez drzwi na czujnik w stronę plaży. Zdjęłam baletki i trzymałam je w jednej ręce. Mijali mnie ludzie uprawiający jogging, na rowerach i pieszo , a ja powlokłam nogami do najbliższego przejścia. Po kilku minutach byłam już na plaży.Stałam do kostek w wodzie i przysłuchiwałam się mewą i szumowi morza. Środek tygodnia, wieczór i nikogo nie ma. A co gdyby mnie nie było na świecie? Pewnie wszyscy byli by szczęśliwi... Albo żyliby jak teraz. Ciekawe skąd ta ruda zna Justina?
-Mily!-ktoś wrzeszczał, albo raczej nawoływał.-Mily!!!-puściłam wszystko mimo uszu i szłam dalej.Stał tam jakiś dziwny gościu z głową kozy. O mój boże! Biedna koza! I miał zdjęcie jakiejś dziewczyny... I różową koszulkę. Mówił jakieś słowa w obcym języku... Dziwne...
-Emily tu jesteś-powiedziała zdyszana Tay.-Gdzieś ty była? Wszyscy cię szukają.
-Taa i pewnie ruda też.
-Ona akurat nie , ale Justin tak. Wracamy?-i teraz spojrzała w stronę strasznej sceny. -O mój boże! Czy to...?
-Zamknij się chcesz wyglądać jak ta koza?!
-Nie, wracajmy , bo się boje...Proszę-pociągnęła mnie za rękę. Wróciliśmy nie odzywając się do siebie.

                         Wreszcie w łóżku , ale mam jeszcze jedną misję. Podeszłam pod drzwi do pokoju Biebera i przyłożyłam ucho do drzwi.
-...O co ci chodzi? Było tak dobrze , ale przyjechała ta...-wściekała się mała.
-Zamknij się...Nie znasz jej... Nie możesz jej tak oceniać-teraz przyłożyłam oko do dziurki od klucza i zobaczyłam jak ją odpycha od siebie.
-...gdybym tu była... Debilu jak mogłeś się w niej zakochać!... Mówiłeś , że będziesz kochał tylko mnie...
-Co ty tu robisz?-podskoczyłam jak usłyszałam głos Taylor.
-Nie wiem... Jakoś tak tu przyszłam...
-Ha! Jednak go kochasz. Wiedziałam!-podskoczyła z radości.
-Dobra to sobie wiedz , a teraz ciii...
-... Ona ci coś wstrzyknęła czy co?... Ja cię kocham ...A ona?...Nie ona myśli tylko o twojej kasie.
-...Ty myślisz o kasie nie ona...Ona ma swoją kasę... I odpieprz się ode mnie... Nie pasujemy do siebie... I tak wtedy chciałem tylko seksu...Nigdy ciebie nie kochałem!
-...Co?! Ty świnio! Ty debilu!...Ale i tak mogę dać ci tę ostatnią szansę!
-Ale ja jej nie chcę! Spieprzaj stąd!-jak oparzone odskoczyłyśmy od drzwi i pobiegłyśmy do mojego pokoju.
-O kurwa.-wyrwało mi się.
-Nie cieszysz się?-zapytała zdziwiona
-Ciesze , ale mnie to przeraża ona mnie teraz zabije! Rozumiesz?! Ja się boję spać sama , bo przyjdzie w nocy z nożem i mnie zadźga! Rozumiesz mnie?
-Pewnie mogę dzisiaj spać z tobą. Zgoda?
-Dzięki, jednak jesteś fajna, naprawdę i teraz nie kłamie.
-Jak miło to słyszeć-przytuliła mnie.- No to co ja idę po poduszkę i kołdrę , a ty już się kładź.Zaraz wracam-wyszła z pokoju a ja zwinęłam się w kulkę pod kołdrą i zaczęłam gryźć godzinną pracę babki w Salonie Piękności. Usłyszałam jeszcze jak ktoś rzuca szklaną butelką i klnie a potem zasnęłam.
Obudziła mnie Taylor  , która w czasie snu uderzyła mnie w głowę. Nie obraziłam się  na nią. Wstałam i wybrałam szorty, zwiewną bluzkę i w podobnym kolorze strój kąpielowy. Umyłam się i rozczesałam włosy , a następnie uczesałam je w luźny warkocz. Przebrałam się w przygotowane rzeczy i wróciłam do pokoju. Na nogi założyłam rzymianki do kolan. Wzięłam czarną w zielonkawe kropki torbę od Juicy Conture, wrzuciłam do niej iPoda, butelkę wody, ręczniki okulary od YSL i BlackBerry.  Założyłam czarne kolczyki serduszka  i na głowę założyłam czarny kapelusz >> klik <<. Zeszłam do kuchni, gdzie sziedział Christian i Chaz.
-Cześć-przywitałam się.
-Hej-powiedzieli równocześnie.-Coś dzisiaj wcześnie wstałaś...-zaczął Christian
-Być może... Jakie na dzisiaj plany?
-Nudzimy się...
-Może idziemy na plaże cała grupą?
-Może być, mi to odpowiada-powiedział Chaz.-Pewnie wszyscy pójdą... Taki romantyczny wypad w środku dnia. Ale nie wiem czy Justin pójdzie , bo Ellen mu nie pozwoli jak się dowie , że to twój pomysł.
-Niby czemu?-zapytałam żeby wyciągnąć od facetów kilka faktów.
-Bo ona...Ona chce go mieć dla kasy i dla siebie...


Ogłoszenia  parafialne :
Foch, foch foch i jeszcze raz foch! Nie było nawet 4 komentarzy , więc tego rozdziału nie powinno tu wgl być! Ale ja mam dobre serducho , więc się zlitowałam.  Nie będę pisać o moim bardzo zajebistym życiu prywatnym ( sarkazm).
Albo 5 komentarzy albo koniec z blogiem
Wasza
Cute Hoopy.

16 marca 2011

|04|- No powiedźcie mi kto w nocy słucha Heavy Metallu?

         Spałam sobie w najlepsze ,a za oknem dopiero co wschodziło słońce... Ale skąd ja się wzięłam w sypialni... No to sobie przypominamy...Wieczorem oglądaliśmy seans Piły , na którym zasnęłam w połowie Piły 2 , bo było strasznie nudne , a ja horrorów nie trawię. Ale skąd ja się tu wzięłam...? Pamiętam jeszcze wieczorem , że Tay i Chris włączyli na maksa wieżę , żeby nie było słychać jak łóżko rozwalają. No powiedźcie mi kto w nocy słucha Heavy Metallu?! Bo nie ja, kurde myśl jak się tu znalazłaś! Te rozmyślania przerwał dźwięk mojej komórki , która za nic w świecie nie chciała się zamknąć.
-BlackBerry jesteś wredny , budzisz mnie z moich bardzo ważnych filozofii-krzyczałam na komórkę.-A teraz mów kto do mnie dzwoni!-popatrzyłam na wyświetlacz...Kurde tato.- Tak tatusiu... Niby po co mam przyjechać?...Niespodzianka?!...Naprawdę...Nie gadaj!...Taa lekcje etykiety mi nie pomogą, jak pani Howards nie dała rady to nikt nie da... Za jakąś godzinę będę u was.Paaa.-i się rozłączyłam.
Poszłam do kuchni i nalałam zimnego soku pomarańczowego do szklanki i wyjęłam zbożowego batona.  Usiadłam na stołku barowym i włączyłam telewizor w kuchni...Nudy...Nudy...Bajki dla 2 latków... O rodzinka Simmonsów jest w Miami na wakacjach , a ja sobie tego nie odpuszczę Diggy i siostry muszą przyjść ,bo sobie łeb odrąbie. Kiedy zjadłam śniadanie rozmyślałam czy nie wynająć jakiegoś większego jachtu takiego z 30 sypialniami. Wtedy mogłabym zabrać jeszcze kogoś. Papierek po batoniku wyrzuciłam i wróciłam do pokoju. Z kufra wyjęłam szarą sukienkę od Viviane Westwood i świężą bieliznę i poszłam się umyć. Pod prysznicem stałam około dziesięciu minut następnie wysuszyłam włosy  i upięłam je w luźny kok , następnie zrobiłam delikatny makijaż. Musiałam ubrać się klasycznie jak idę do ojca , bo nie lubi wyzywających ubrań ani kolorów. Na nogi założyłam szare wiązane platformy. Usiadłam przy toaletce , którą sama sobie tu przywiozłam i z jednego z kuferków wyjęłam  kolczyki z czarnymi diamentami, kilkanaście bransoletek, czarny pierścionek i długi naszyjnik. Wzięłam jeszcze kopertówkę Chanela i czarno-szary kapelusz. Na nos wsunęłam czarne okulary od D&G  i byłam gotowa przyjrzałam się odbiciu w dużym lustrze >> kilk <<...Doskonale. Z szafki nocnej wzięłam kluczyki do Mercedesa i poszłam do wyjścia , ale Taylor w kuchni mnie zaczepiła.
-Ty się nie ubrałaś na wyzywający kolor. Co to za zmiany?
-Jadę do ojca , a on nie toleruje...
-Rozumiem też to mam , ale i tak mam to gdzieś.
-Pewnie świetnie się wczoraj w nocy w rytmach Metaliki świetnie się bawiliście-zaśmiałam się.
-Wiedziałam , że trzeba puścić coś innego , ale on się uparł.
-Nic nie szkodzi , no to hej-i wyszłam z Penthousa i zjechałam windą na sam dół. Rzuciłam kluczyki waletowi i łobuzersko się uśmiechnęłam.  Czekałam w miłym cieniu aż samochód przyjedzie i usłyszałam wtedy znajomy głos. Głos , którego nigdy nie zapomnę. Głos wrednej zdziry...Głos Diany Price , mojego największego wroga , który odbił mi Sebastiana. Chciałam ją zmiażdżyć wzrokiem , ale się nie dało.
-O Emilie Edwards-nienawidzę jak ktoś zwraca się do mnie oficjalnym imieniem.-Cóż cię tutaj sprowadza.
-A pieprz się dziwko-odbąknęłam pełna nienawiści.- Idź do swojej świty...Jak one się nazywają...Łatwe dziwki?
-Ze mną zadzierasz?-rzuciła przez zaciśnięte zęby.
-A żebyś wiedziała- i wtedy walet podjechał , a ja wsiadłam. Chciałam czymś walnąć , ale niestety moje drzwiczki były do góry otwierane i wszystko poszło się myć ( myć a nie ryć xdd tekst celowo tak napisany). Pędziłam przez Colins Ave. I wymijałam samochody z prędkością światła. Gdzieś w kąciku oka zbierały mi się łzy , ale za nic w świecie nie chciałam ich wypuścić. Skręciłam w zjazd, który prowadził pod dom moich rodziców. Po kilku minutach drogi byłam już pod drzwiami domu rodziców >> kilk <<. Nacisnęłam dzwonek i poprawiłam kosmyk który gdzieś się zgubił. Otworzył mi lokaj rodziców, dygnęłam i poszłam do gabinetu ojca. Zapukałam i kiedy usłyszałam „Proszę” weszłam i usidłam na skórzanym fotelu.
-Tak tatusiu?-spojrzałam na ojca.-O co chodziło , że obudziłeś mnie o 9?
-Mam dla ciebie prezent na urodziny...jeden z nich , ale ten wcześniej dostaniesz-uśmiechnął się i wstał. Pójdziesz ze mną pod przystań to zobaczysz .-wstał i wyszedł z gabinetu i skierował się w stronę ogrodu , który leżał nad przystanią, posłusznie udałam się za nim. Ciekawe co to jest może następna motorówka wyścigówka...Przy okazji 3 do kolekcji , ale nie teraz na przystani stał 5 razy większy jacht od „Pięknej Heleny” .
-Boże do dla mnie?-zaczęłam się cieszyć jak dziecko. W sumie to ja jestem dzieckiem,dla moich rodziców.
-Tak , córuś-pogłaskał mnie po głowię...-Widzę , że się cieszysz-wszedł na jacht bez trudu , a ja w platformach o mało się nie pozabijałam. – Jest tu 40 sypialni plus jeszcze kilka dla służby chyba 4. A z resztą sama sprawdź jest jeszcze 12 metrowy basen. Ja muszę iść do gabinetu , bo praca woła. Zostaniesz na obiedzie? Kate przyjdzie ze swoim nowym chłopakiem.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia , ale raczej wrócę jeśli się nie obrazisz mam kilka spraw do załatwienia.
-Mam nadzieję , że nie w Bal Harbour Shops.
-Nie ... Musze obgadać sprawy imprezy na jachcie pozapraszać kilka osób no i tym podobne.Pa tato.

     Siedziałam w salonie u Kim i obmyślałam kogo jeszcze zaprosić. Rodzeństwo Simmons zaprosiliśmy.
-A może Lil Twist?-zapytałam przeglądając jego profil na Twitterze.
-No...I jeszcze Taio Cruz... Pitbull?- tak samo jak ja siedziała na kanapie i sprawdzała coś na Twitterze. 
-No niezły pomysł czyli mamy jeszcze kilka sypialni wolnych...
-Alexis Jordan? I może jeszcze zaprosimy La Toye?
-No i jeszcze Ines. A może jeszcze Caitlin Beadles?
-No i reszta zostaje wolna. Spoko.
-Czyli wszystko umówione rejs zaczyna się 14 a kończy 24. No i git ja lecę, już pewnie wszyscy do Biebera przyjechali.
-Kogo masz na myśli?
-Ryana i Chaza?
-Mhm no to leć-przytuliła mnie i wyszłam.

W apartamencie było strasznie głośno. Faceci grali na konsolach , a te 3 plotkowały, no a ja się śliniłam na Biebera, który siedział na kanapie. Podeszła do mnie Pixie, chyba jeszcze się nie łapałam i myliłam Pixie z Tiffany.
-Czemu tak siedzisz bezczynnie?
-Bo lubię.
-Mhm... – i wtedy drzwi się otworzyły


Ogłoszenia Parafialne:
Witam ! ;D Dziękuję, dziękuję, dziękuję za te 7 komentarzy i czy ja mówiłam jak bardzo was kocham ? xd 
Właściwie nic nowego poza tym , że dzisiaj był u mnie w szkole dzień debila xdd i latałam z dziewczynami za Lukim wołając "Emil daj włosa!" a Skarpeta latał w staniku Kary xdd Normalny dzień jak dzień. 
PS: Follonijcie mnie na Twitterze kilk

12 marca 2011

|03|-Chcesz żebym kogoś zabił ?

Siedziałam w salonie ze Zjebem, a w sypialni miziali się już tamci dwoje.
-Wiesz co Bimber...-zaczęłam swoją wypowiedź , a on podniósł oczy znad PSP i zapytał krótkie: „Co?”- No bo...Moja przyjaciółka robi imprezę i chciałaby zaprosić na nią ciebie,i tych twoich kumpli...No tego małego neona i tych dwóch co mają dziewczyny. Zgodzisz się?
-Ten neon to Christian. Pomyśle , a teraz daj mi spokój.
-Okej-uśmiechnęłam się i wybrałam numer wujka Sama.-Cześć wujku...Mhm... Bo ja mam sprawę...Nie nikogo nie zabiłam, ale mało brakuje... No i czy dasz mi numer...Dzięki wujku...No to tak 853 691 361... Mówiłam wujku , że cię kocham...Dziękuje i paaa.
-Po co ci numer Ushera?-wywnioskowałam , że Zjeber jest zdziwiony.
-Ma być na imprezie , a teraz załatwiam jeszcze kilka spraw.
-No toi się dobrze składa będzie za 5 minut-i zmienił pozę na kanapie z siedzącej na leżącą. Wywróciłam teatralnie oczami i napisałam smsa do Kim i usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam , żeby otworzyć a pan Ciota nie ruszył tyłka. Przekręciłam gałkę i odruchowo dygnęłam.
-Emily to ty?-zapytał zdziwiony na mój widok.- Na pewno ty! Boże jak ty urosłaś , ostatnio widziałem cię jak miałaś 5 lat... Już nie nosisz aparatu? Co robisz u Justina?
-Może trochę wolniej-uśmiechnęłam się i zaczerwieniłam kiedy Usher wspomniał o aparacie.- Trochę minęło czasu odkąd się widzieliśmy , a tu nic się nie zmieniłeś. Potem będę miała do ciebie sprawę.
-Jaką sprawę? Chcesz żebym kogoś zabił ?-zaśmiał się.- No jaką?
-Ja i Kimberly, pamiętasz ją? Ta blondynka , która ze mną wszędzie łaziła. Urządzamy imprezę i on tam chciałybyśmy cię na nią zaprosić... Kilka dni rejsu po morzu karaibskim. Nic wielkiego.
-Na Helenie? Pewnie ile osób będzie?
-Nie wiem wahamy się pomiędzy 30 a 40- okazało się , że jacht ojca ma 20 sypialni i jakieś 3 są dla służby.- Ale pewnie weźmiemy jakąś 15. Mam kogoś od ciebie zaprosić?
-Zastanowię się i zadzwonię...A kiedy miało by być ?
-Tak gdzieś w połowie lipca...
-No no... W Miami będzie Lauren...
-Conrad?!
-Tak... Beyonce...
-Knowels?!
-Jay-Z i Rihanna. Mam ich zaprosić?
-Boże tak! Dziękuję-przytuliłam starego przyjaciela rodziny i szybko wybrałam numer Kimberly.- Tak! Zgodził się!...Co?...Boże jeszcze Emma będzie!... I jeszcze RiRi, Lauren...Tak Conrad!.. I Beyonce z Jay-Z!!! Cieszymy się!...Boże nie gadaj Eduardo zaprosiłaś! Boże przez ciebie oszaleje... Jak złamię nogę i nie pojadę na rejs będzie to twoja wina!... No co czemu , bo go zaprosiłaś , a wiesz , że ja mam słabość... Mhm... Czyli piszczymy ( pisk , że o mało nie pękły szyby) Kończymy!-rozłączyłam się i zaczęłam skakać po pokoju.
-Co się tak podniecasz jakimś Eduardo?-prychnął Bieber
-Wiesz co? Podniecam się bo był na moich urodzinach w zeszłym roku i było zajebiście dzięki niemu i tak przy okazji gówno cię to obchodzi.-Bieber wstał i popatrzył mi w oczy.
-A może jednak coś-dzieliły nas centymetry , odruchowo zadziałałam i zbliżyłam się , ale on w ostatnim momencie odwrócił głowę. Coś ty idiotko najlepszego narobiła!Przecież go nie chcesz! Eduardo jest lepszy...Ugh...Eduardo jest przy nim przydupasem. No kurde! Przygryzałam dolną wargę odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i z płaczem rzuciłam się na łóżku. Właściwie łkałam , a nie płakałam , bo nie chciałam żeby ktokolwiek mnie usłyszał. Przytuliłam domo kuna i próbowałam się uspokoić.
-Halo? Ktoś tam płacze? Emily?-szczebiotała Taylor.-Otworzy mi ktoś?
-Odpieprz się! Chcę być sama!
-No otwórz, bo Justina zawołam!
-Tylko spróbuj!
-Juuss...!!
-Stop! Przestań!-wstałam ociężale z łózka i wpuściłam plastika do pokoju.-Czego?!
-No... Muszę przyznać , że lepiej się nie pokazuj światu ze spuchniętymi oczami i rozmazanym makijażem... A teraz uśmiech!
-Już lepiej-wyszczerzyłam zęby, które dzięki ortodoncie są śliczne jak białe perełki.-No... Mogę wejść?
-Nie! A teraz się odczep.
-Idę do niego!
-To sobie idź!- i wtedy jej mordka się zamknęła.-No czemu nie idziesz? Idź!
-Pójdę jak powiesz mi o co chodzi.
-Nie powiem , prędzej zginę!
-Dziewczyny zbierajcie się! Idziemy na basen! My już schodzimy!-wrzeszczał Christian
-Dobrze daj pół godziny-odwrzeszczałam i zamknęłam drzwi przed nosem blondynki.
Z walizki wyjęłam szorty ,niebieską tunikę z skórzanym paskiem, czarny strój w białe kropki z paskami w kolorze mięty . Zrzuciłam stare ciuchy i wrzuciłam w kąt pokoju. Założyłam przygotowane ciuchy i wsunęłam na nogi skórzane rzymianki od Miu Miu,wzięłam sportową torbę od LV i wrzuciłam do niej okulary od Cavalli, iPoda, niebieskie słuchawki,ręcznik, wodę, BlackBerry i na głowę założyłam brązowy kapelusz >>kilk<<. Wyszłam z Penthousa Biebera i skierowałam się w stronę basenu. Rozłożyłam ręcznik na leżaku i założyłam okulary na nos i włączyłam iPoda. Te dzieci bawiły się jak przedszkolaki w basenie i na siebie chlapały. Zdjęłam koszulkę i szorty i weszłam do wody.
-Kurde czemu woda nie jest podgrzewana?!-wrzasnęłam schodząc ze schodka
-Wcale nie jest zimna-chlapnęła na mnie Taylor.
-Bachorze coś ty zrobiła!?-i wtedy cała trójka zaczęła na mnie chlapać.-uspokójcie się!
-Najpierw odłóż kapelusz i okulary-zrobiłam co kazali i stanęłam, poczułam jak coś ciągnie mnie za nogę.
-Christian daj jej spokój!
-Czemu taka zajebista zabawa!-wynurzył się z wody puszczając moją kostkę.
-Ja też chcę się zbawić- i złapał mnie za ramiona i znużyłam się w wodzie, zaczęłam wierzgać i bić wodę.Kiedy się wynurzyłam wyplułam wodę i zakaszlałam.
-Wy pieprznięte bachory !-chciałam wyjść ale Mrs Pedałek załapał mnie za nadgarstek. –Zostaw mnie!

Ogłoszenia Parafialne:
Wiecie co to znaczy foch w wykonaniu Emilki? No to się przekonacie jeśli nie będzie 4 komentarzy. Nie będę się rozpisywać. Jeśli macie za grosz serduszka skomentujcie i zgłoście tego bloga , że kopiuje mojego ; )  http://www.itt-was-only-just-a-dream.blogspot.com/ . Mam napisane 8 rozdziałów do przodu , więc komentujcie <3

08 marca 2011

|02|-Kim ty do cholery jesteś?! Córką Billa Gatesa?!

-Ciebie-i zmiażdżył mnie ramionami i jego wargi zmiażdżyły moje małe usta. Zamachnęłam się kolanem i trafiłam prosto w cel. Zjeb skulił się na podłodze i zaczął jęczeć.
-Powiem ci jedno : Ze mną nie zadzieraj.
-Ty...Ty suko.
-Znasz moje drugie imię? –i zamknęłam drzwi z wielkim bananem na mordzie.
Położyłam się spać z wielkim uśmiechem i z takim się obudziłam. Radośnie ziewnęłam i się rozciągnęłam. Przetarłam oczy i wstałam. Przygładziłam włosy i zeszłam do kuchni. Siedział już tam Plastik. Bez słowa zrobiłam sobie musli i zjadłam tak samo milcząc. Kiedy skończyłam jeść wróciłam do pokoju i przygotowałam różową tunikę w falbanki i czarne legginsy. Wzięłam zimny długi prysznic i wysuszyłam włosy. Założyłam przygotowane ubrania i zrobiłam delikatny makijaż. Wytuszowałam rzęsy , oko podkreśliłam czarną kredką i na usta nałożyłam żarówiasto różową szminkę. Wyszłam z łazienki i z walizki wyjęłam czarną torebkę Chanela, różowy pierścionek od Louisa Vuittona i zegarek od tego samego projektanta. Na stopy wsunęłam czarne szpilki z różową podeszwą od Alexandra McQuenna. Założyłam małe kolczyki serduszka od Marca Jacobsa , na włosy wsunęłam różowe Ray Bany >> kilk<<. Obejrzałam się jeszcze w lustrze... Świetnie. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie.
-Po co się tak wystroiłaś? –zapytała teraźniejsza współlokatorka.
-Bo wracam do domu po kilka rzeczy.
-A rodzice ci nie przywiozą?-zaśmiała się.
-Wiesz co, nie. Mam swój własny tak samo jak moja siostra, rodzice i goście plus jeszcze gościnny . A tak się składa , że tylko ja mam klucze do swojego to muszę tam pojechać.
-Nie gadaj masz 5 domów?! I swój własny. Kim ty do cholery jesteś?! Córką Billa Gatesa?!
-Nie ,ale też miliardera-uśmiechnęłam się i wyszłam. Poprosiłam waleta żeby przyprowadził mój samochód i po kilku minutach przejeżdżałam ulice South Beach. Skierowałam się w stronę mostu , który prowadził do mojego domu >> kilk<<  Zatrzymałam się pod białym budynkiem i otworzyłam drzwi na auto pilota, kiedy się otworzyły podjechałam pod sam dom i wysiadłam. Otworzyłam dom i weszłam do środka. Dom był urządzony w staroświeckim stylu, a ja nic nie miałam do powiedzenia. Przeszłam przez wielki hol i dotarłam do schodów, udałam się do 3 drzwi po lewej gdzie znajdowała się moja sypialnia i garderoba. Na łóżku zastałam mojego kotka , którego doglądywała pani Perdro, moja sprzątaczka. Pocałowałam kotka i weszłam do garderoby i wyjęłam kilka ubrań , o których zapomniałam.  Wyjęłam z szary czarno granatowe bikini i jeansowe szorty i niebieską koszulę, na nogi wsunęłam czarne rzymianki, a na głowę założyłam czarny kapelusz >> kilk <<, przebrałam się w ten zestaw i wybrałam numer Kim.
 -Kimmy idziesz na plażę? Potrzebuję towarzystwa!... Czyli za 10 minut pod twoim domem... Tak jadę Mercedesem... No dobra paaa!
Zbiegłam ze schodów porywając czarną torebkę Louisa Vuittona z wieszaka i pobiegłam do Mercedesa. Odpaliłam i ruszyłam w stronę Colins Ave. Pędziłam przez ulicę i po 9 minutach i 30 sekundach stałam pod budynkiem apartamentu mojej przyjaciółki. Stała już przed budynkiem, nacisnęłam przycisk otwierający jej drzwi i Kimberly wsiadła.
-Ciao Kim-cmoknęłam ją w policzek.- No to gdzie na plażę?
-Ciao Bella, tam gdzie zawsze przy 5 ulicy-uśmiechnęła się. Przyjrzałam się jej strojowi miała pomarańczowe bikini , torebkę Louisa Vuittona i klapki , które widziałam w Bal Harbour Shops po 150 Euro, na bikini założyła w tym samym kolorze bokserkę i białe szorty. – A ty nie miałaś być na tym.. czymś co Justn organizuje?
-Miałam być-uśmiechnęłam się.-Ale się wyrwałam z więzienia.
-Szkoda ...
-Czemu?
-Bo chciałabym z organizować ten wypad na jacht z Bieberem i jego kumplami , fajnie by było.
-Na twoim się nie pomieścimy z 7 balastami. Może mój ojciec nam pożyczy. Co ty na to?
-Nie gadaj...Pożyczy?!-piszczała.-Boże tak to bym mogła jeszcze zaprosić jeszcze kilku kumpli Biebera, tą Melanie i Daisy, one podobno są świetne.
-I pamiętaj o Sebastianie-dodałam śmiejąc się z jej podniecenia.
-Chcesz się znowu z nim spiknąć?
-Nie, po prostu to nasz przyjaciel od przedszkola i uwielbia takie imprezy.
-Wiem no to tak 9 przekonasz żeby przyjechali plus my i Seba jeszcze 3 miejsca wolne.
-Ty policzyłaś to tak , że ja będę spać z Bieberem!
-A co? Nie?-odpowiedziała zbita z tropu.- Nie lubisz go? A ta druga też nie lubi?
-Nie ona mizdrzy się do dziecka , które niby ma ADHD. Tamci śpią razem.
-A Ushera zaprosisz?-oczy świeciły jej jak gwiazdy.
-Pewnie nawet teraz wiesz , że mój brat ojca kręci teledyski dal gwiazd między innymi Raymonda, no to wiadomo.
-Kochana jesteś! No to tak Ja i Ty osobne sypialnie, Tamta i Chris w jednej, Bieber sam, Chaz i Ryan z dziewczynami razem, Usher , Daisy i Melanie w osobnych, kurde a gdzie Seba?
-Z tobą-uśmiechnęła się.- Albo wiesz co z Bieberem. Chyba , że...
-Zwariowałaś nie wezmę najlepszego jachtu ojca! Tobie odpierdoliło i to zdrowo.
-Nawet jego nie spytałaś. Na plaży zadzwonisz...Zjeżdżaj tu!
-Nie jestem dobrej myśli... I po co nam 11 pokojowy jacht ojca?
-Żeby zrobić imprezkę na Bahamach! –wrzasnęła , a ja zaparkowałam samochód.-Dobra dzwoń , a ja wrzucę miedziaki do parkometru.
-Dobra-wyjęłam telefon i wybrałam numer taty.-Cześć tatuś! Wiesz co... Myślałam...Tak myślałam , żebyś wiedział chyba po raz od bardzo dawna. .. No nie śmiej się... Mogę pożyczyć „Piękną Helenę”?...Nie żartuj! Mogę ją wziąć na dwa tygodnie na rejs po Bahamach. Boże kocham cię tato! Uwielbiam cię! Kocham, dziękuję uwielbiam!-piszczałam do słuchawki i skakałam z Kim na chodniku. – Też cię kocham tatusiu , nawet nie wiesz jak!-i się rozłączyłam
-Czyli imprezka gotowa! Czyli jeszcze jedna osoba... Jeszcze Katherine bierzemy czyli jest git!-pobiegłyśmy na plażę w świetnych humorach. Rozłożyłyśmy się przy samej wodzie i zrzuciliśmy ubrania. Wbiegłam do wody trzymając za rękę moją przyjaciółkę.
-Boże! Ale będzie cudownie!-wrzasnęłyśmy.
Po kilku minutowej kąpieli usiedliśmy na ręcznikach i wyjęłam swój czarny kapelusz a moja towarzyszka swój pomarańczowy i wsunęłyśmy okulary na nos. Leżeliśmy plackiem przez dwie godziny , a potem mojej kompance zaczęło odbijać i zaczęła robić gwiazdy, zrobiłam jej kilka zdjęć, a potem razem je oglądałyśmy.
-Teraz tymi robisz fotki w wodzie!- wbiegłam do oceanu i przybierałam różne pozy.-Wrzucamy to na facebooka czy twittera?-zapytałam kiedy wyszłyśmy z wody.
-Gdzie wolisz...Mi to tam wisi i tak mnie zobaczą-uśmiechnęła się.-Wracamy , bo zrobię się czerwona , a wiesz , że ja chcę mieć białą cerę.
-Wiem, no to się zbieramy!



Ogłoszenia parafialne:
"Jej me!" W niedzielę udawałam ,że jestem chora zdychałam. Wczoraj matka zabrała mnie do lekarza i okazało się , że jestem naprawdę chora xd. Boże i moja matka do lekarki jakby był jakiś problem , że śpię 16 godzin podczas ferii xd. No i dupa i będę mieć jakieś badania jak wyzdrowieje. Zwolnienie mam do końca tygodnia no i karę , której nie będę przestrzegać ; ) Dziękuję moim parafianom , że wyrażali swoje zdanie. Amen.
PS: Nadal się zgłaszajcie do zakładki "Wasze Blogi" 
PS2: Te teksty mnie rozwalają " - Cholera...- mruknąłem.- Gdzieś już widziałem taką szafę.
- Aaaa.- Mike rzucił mi się na plecy i zaczął wariować.- To wejście do Narnii. Patrz.- wszedł do środka.- Widzisz?!- wykrzyczał z wnętrza mebla.
- No niestety nie.
- Ja tak właściwie to też nie." 


Uderzyłem głową o ścianę i jakiś przestarzały obrazek zjebał mi się na głowę. Podniosłem ramkę, a w niej ujrzałem zdjęcie Voldemort'a.
- O żesz w placki!- Krzyknął Mike!- To my jednak jesteśmy w Hogwarcie?!


- Jb ! - usłyszałem krzyk Robinsa z kuchni
- co ? - zapytałem wchodząc do pomieszczenia, które było całe zadymione- Stary ! Coś ty zrobił ? - próbowałem nie zakrztusić się dymem
- wsadziłem naleśniki do piekarnika - odparł
- od kiedy naleśniki smaży się w piekarniku ?! - mówiłem trzymając ręke na buzi
- Chciałem je odgrzać i chciałem być orginalny - wykrztusił


Włączyłem laptopa i załączyłem radio. Leciał własnie komunikat od prezentera. "A teraz specjalnie dla państwa Michael Jackson i jego nowy utwór Hold my hand." Zerwałem się na równe nogi, posłuchałem utworu i zbiegłem na dół.
- Mamo! Kłamałaś. Michael Jackson żyje!- zacząłem drzeć ryja.
- Justin co ty mówisz?- spojrzała na mnie jak ślepy na miłość od pierwszego wejrzenia.
- No słyszałem dzisiaj w radiu jego nową piosenkę! Śpiewał "Hoooooooooooooold myyyyyyyyyy haand, hoooold myyyy hand". A ty mi kit wciskałaś...

05 marca 2011

|01|- Stary ona jest jakaś dziwna...

Wsadziłam ostatnią walizkę do Mercedes SLR McLaren >>kilk<<. Szkoda , że nie mogłam wziąć ze sobą Kimmy, ani mojej kotki.
-Trzymaj się siostra!-pomachała mi Kate.- Nie puszczaj się.
-Z Bieberem? Czy z gejami?-zaśmiałam się.-Czy mam w ogólę uważać?
-Tak , o to mi chodzi. No to jedź i się baw-zamknęłam okno i włączyłam kawałek Swedish House Mafia –Miami 2 Ibiza. Otworzyłam dach i zgłośniłam. Wyjechałam z Pine Tree Blvd., i ruszyłam przez Colisns Ave. Podjechałam pod wieżowiec , w którym znajduję się Penthous Biebera. Wysiadłam z samochodu i rzuciłam kluczki waletowi i puściłam oczko. Przeszłam przez pozłacane drzwi obrotowe i podeszłam do kontuaru , przy którym stała starsza babka i podałam jej karteczkę od Scotta.
-Ty ta druga? –sama sobie odpowiedziała.- Boddy  zaprowadź ją do Penthous’a na najwyższym piętrze. –lokaj bez słowa wsiadł ze mną do windy i nacisnął numer piętra i przekręcił jakiś kluczyk , po chwili byliśmy już w apartamencie Biebera.
-Panna Emily Rosalie Edwards-przedstawił mnie , jakbym sama nie mogła.
-Hej Mily!-wydarła się blondynka.-Wreszcie jesteś!
-Mhm...-bąknęłam-„Myślę , więc jestem”
-Może się przedstawimy?-zapiszczała jak zabawka szczeniaka Katherine.
-Mnie nie trzeba przedstawiać-bąknął Zjeber.
-Ja jestem Christian-odparł leń rozłożony na sofie grając na PSP.-A ty jak się domyślam Emanuela?
-Emily-poprawiłam go. Kurde jak on mnie mógł pomylić z Emanuelą?! Już go nie lubię.-Będziemy tak przez miesiąc leżeć i przewracać się z boku na bok? Przy moim ADHD jest to niemożliwe , więc wolę pojechać do domu.
-Też mam ADHD-bąknął podróba Zjeba.-A jakoś leże i gram.
-Najwidoczniej się wyleczyłeś , albo mieli złe podejrzenia-odparłam sarkastycznie.
-Stary ona jest jakaś dziwna... –zaczął dzieciak.
-Co masz na myśli?
-Nie piszczy na nasz widok ani się nie podnieca tylko nas wyśmiewa.Pewnie Anty...-ostatnie zdanie wyszeptał. Wtedy wszedł lokaj z moimi walizkami.
-To są pani walizki?-syknęłam.- Przyniosłem je z panny Mercedesa. Gdzie postawić?
-Tam gdzie chcesz. Brakuje jeszcze jednego kufra i walizki.
-Za raz po nie pójdę nie zabiorę dwóch kufrów i trzech walizek na raz. –skinął i wyszedł.
-Gdzie mogę wrzucić swoje ciuchy?
-Wybierz sobie jakiś pokój-rzucił Bieber.
Wzięłam jedną walizkę i popatrzyłam z pogardą na facetów.
-I co nikt mi nie pomoże?
-Niee-równocześnie pokiwali przecząco głową i jęknęli. – Boddy się tym zajmie. Połóż na łóżku torebkę i znajdź ten cholerny pokój.
-Odechciało mi się po kurwię się z wami.
-Nie kłóćcie się! Zagrajmy w butelka-piszczała aż prawie szyby by pękły.
-Może być-usiedliśmy jak przedszkolaki w pedalskim kółeczku i zakręciłam butelką wypadło na Plastika. Kurwa... Cmoknęliśmy się , apotem wytarłam jej różowy błyszczyk z moich ust. Potem Ona wylosowała Podróbę, Podróba mnie, Ja Biebera , Bieber Nieorginalne dziecko, dziecko z pseudo ADHD znowu Taylor , Tay gwiazdunie, No i Gwiazdunia mnie i gra się skończyła.
-Teraz cisza, bo oglądam wywiad ze mną-uspokoił mnie i neona w wojnie na słowa.
-A co mnie to kurwa obchodzi?!-próbowałam wyrwać mojego iPoda młodszemu bachorowi.
-To , że ja tam jestem i muszę to obejrzeć!
-Hę?
-Zamknij się debilko.
-DO mnie się tak zwracasz, wypchaj się pedale i Taylor nie uspokajaj mnie! –weszłam w pierwsze lepsze drzwi i nimi trzasnęłam. Usiadłam na łóżku i odczytałam SMS’a od siostry : „Em wracaj!!! Zakochałam się i nie wiem co robić? LPomóż! Błagam!”. Moje palce same wybierały litery na klawiaturze BlackBerry. Odpisałam jej : Zamienisz się ze mną? Bo tu jest beznadziejnie. ;/ Ty się ciesz , że się zakochałaś ; )) „ Wyszłam z łazienki i weszłam do pierwszego lepszego pokoju i rzuciłam torbę na łóżku.  Teraz pójdę po bagaże , bo państwo „śliczni jesteśmy” nie pomogą. Najpierw zawiozłam 2 walizki a potem następną, wróciłam po jeden kufer. Został tylko jeden, który przypominał szafę jak postawi się go w pionie. Nie mogłam go podnieść , więc przepchnęłam go po podłodze. Z kufra wyjęłam 8 poduszek : dwie w kształcie Gloomy Bear’a, sowy, czerwonego psa, pączka, tosta , pandy,uśmiechu i czaszki z filmu Tima Burtona. Wzięłam jeszcze 9 pluszaków : Pepe Pana dziobaka, pandę, domo kuna i jeszcze inne , bez których nie mogę zasnąć. Wzięłam szarą bokserkę i szorty z czerwoną kokardką >>kilk<
-Czego?!-wrzasnęłam
-Może mnie wpuścisz?-zachrypiał Bieber
-Zastanówmy się...Nie.
-Dlaczego?
-Zastanów się...
-Ale chcę ci coś powiedzieć!
-A tak nie możesz?
-Nie...Proszę otwórz-moje palce same przekręciły gałkę.-No dzięki.
-Czego?!

       Ogłoszenia Parafialne:               

Po pierwsze dziękuję za te 3 komentarze i tu chciałabym żeby było tyle samo. 
Po drugie jeszcze raz dziękuję ;* 
Po trzecie uwielbiam was ;**
No i ogłoszenia parafialne. Pisanie mi przychodzi z łatwością , ale szlaban , bo Leń Emilka nie
chce nadrabiać i jest chora , ale nikt tego nie rozumie. Dodałam wczoraj kilku bohaterów po północy bo jeszcze się nie przestawiłam na czas Polski. Jak widać już opowiadanie nie przypomina 1 wersji. Akcja będzie w następnych rozdziałach , bo na razie ona musi się do Zjeba przekonać. ( w 1 wersji już pierwszego dnia się miziali) teraz będzie później , bo mam fajne okoliczności. 
Chciałabym pododawać wasze blogi do zakładki "Wasze blogi" i ten kto chce niech zgłasza się na GG ( jest w zakładce "Jestem tu") 
No i ostatnie czekam na waszą opinię w komentarzach. 

|00|- I te 5 minut były 10 minut temu

Po co ja tu jeszcze siedzę? Jakim cudem Kate mnie namówiła?
-Długo jeszcze?-zapytałam się po raz setny.-Nie chcę czekać na piski jakiejś fanki , która wygra ten konkurs...No mogę już pójść?
-Tylko 5 minut i będą już wyniki-przekonywała mnie siostra.- Co będzie jak wygram, a ciebie nie będzie przy mnie?
-Poradzisz sobie. I te 5 minut były 10 minut temu. Wyjdę tylko na dwie...-i przerwał mi skrzeczący głos w głośniku
-Sprawdzam mikrofon...Raz ... Dwa...Trzy- wysoki szatyn mamrotał do mikrofonu. –Jestem Scott i chciałbym wylosować dwie zwyciężczynie konkursu. Zwyciężczynie spędzą miesiąc z Justinem ( piski dziewczyn w tle) Widzę się cieszycie. A teraz popatrzcie na swoje numerki.-od niechcenia spojrzałam na karteczkę gdzie był napis „ 876 Powodzenia!” Wywróciłam teatralnie oczami i popatrzyłam na siostrę , która umierała z podniecenia. Biebergasmu dostała.- Jedną zwycięzców jest numerek 461!- wysoka tleniona blondynka wstała i pobiegła do jak mu tam ...Scotta – Drugą zwyciężczynią jest numerek... Jest... Numerek Osiemset...Siedemdziesiąt...Sześć! Osiemset siedemdziesiąt sześć!
-WTF?!-wrzasnęłam- Kate ja muszę naprawdę tam iść?
-Pewnie! Leź tam , bo inaczej ode mie dostaniesz wpierdol i przegapiłaś zajebistą okazję!
Niechętnie wstałam i powlokłam nogami w stronę. Czułam na sobie wzrok tysiąca dziewczyn , które ze złości syczały , inne płakały a także próbowały poprawić numerek żeby był taki sam jak mój. Zarzuciłam kaptur i wsunęłam głębiej ręce w kieszenie. „Emily bądź pewna siebie, Emily bądź pewna siebie!” . Stanęłam na pierwszym schodku i podeszłam do tego facecika. Sztucznie się uśmiechnęłam , tak jak pseudo „Starsy Disneja”.
-Gratulacje dla dziewczyn , a teraz zbierajcie manatki.-wydarł się , a potem szepnął do mnie i blondynki:-Wy zostańcie muszę podać wam adres , na który musicie przyjść.-wzruszyłam ramionami i przyjrzałam się blondynce. Miała nogi aż do nieba , no dobra aż takie długie to nie , ale podobne , maiła z jakieś 175 cm wzrostu, szczupłą sylwetkę , ciasne rurki podkreślały jej delikatne biodra , na ramionach opadały farbowane blond loki , a na czubku głowy widać było czarne odrosty. No w sumie ładna.
-Jestem Taylor Wilson , a ty ?-uśmiechnęła się szeroko i podała mi rękę , ale je swojej nie podałam , może jakiegoś tyfusa złapie czy co ,albo kurzajki. Najwyraźniej się trochę speszyła.
-Emily Edwards, ale wolę Em , albo Mily-powiedziałam bezbarwnym tonem.
-Wygląda na to , że razem spędzimy razem z Bieberem i Christianem , pewnie Rayan i Chaz też się napatoczą.
-Kim jest Christian, Rayan i Chaz?-zrobiłam dziwaczną minę.
-To kumple Justina-uśmiechnęła się , ale raczej ironicznie niż przyjaźnie.- Nie wiedziałaś?
-Mhm...Nie kręci mnie Zjeber i jego sprawki.
-Adres jest na karteczkach.  Pierwszego lipca Justin będzie tam czekać- znikąd się pojawił Scott i wręczył nam białe karteczki z jakimiś adresem. Pewnie na South Beach będziemy mieszkać. Zgadłam. Trochę postoję w korkach , no ale trudno. Wyszłam z Sali i skierowałam się w stronę samochodu Katy , bo mój rozwaliła Kim w zeszłym tygodniu.
-I co?-zapytała się wsiadając do Astona Martina. >> klik<<-Idziesz do Biebera?
-Tak, i będę spędzać cały miesiąc z Nim i jego gejowskimi kumplami.
-Dobra jedziemy- i odpaliła samochód i skierowała się w stronę Pine Tree Blvd. 
***
Witam! Po długiej przerwie chcę wzowić Story. Trochę pozmieniam , ale o tym się przekonacie ; ) 
Nie wiem co o tym sądzicie, więc napiszcie w komentarzach. Potrzebuje ich co najmniej 2 ; *
Kocham was jeśli czytacie