30 lipca 2010

Rozdział 7

Rozdział 7
Oczami Justina
Dziś urodziny Emily. Jej dzień a jej tu nie ma. Chris mnie prosił żebym przyszedł na plażę a Karolina przekonuje mnie , że to zły pomysł. Wiem , że coś kręci ,ale co? Przyjadę.Co mi zaszkodzi zaśpiewanie kilku piosenek , które znam na pamięć? Wsiadłem do swojego Porshe. Nawet fakt , że nim jeżdżę nie poprawiał mi humoru. Wszystko bym oddał żeby spędzić swoje życie z Em. Łza słynęła mi po policzku. Nie miałem przyjaciela ani dziewczyny , którą kochałem. Karolina była miła , ale to nie była Ona. Przyjęcie zaczynała się o 17. Mam jeszcze godzinę. Spokojnie dojadę. Jeszcze kupię prezent tej dziewczynie Chrisa. Podobno też dziś ma urodziny. Tylko co jej kupić? Każda dziewczyna lubi biżuterie. Niedaleko stąd jest jubiler. Tam kupiłem pierścionek dla Niej. Niestety nie zdążyła go założyć. Może mam przy sobie ten pierścionek? I tak nigdy go nie założy. Zatrzymałem się na wolnym miejscu parkingowym. Powiniem nadal tu leżeć. Nie myliłem się. Pogładziłem pudełeczko. Stąd jest niedaleko przejdę się.
*
Miałem jeszcze kilka minut. Na plaży stał Chris i inni ludzie.
-Justin! Jednak przyszedłeś-krzyknął z drugiego końca plaży
Podszedłem do niego.
-Stary nie uwierzysz? Powiedziała „Tak”!
-Co „Tak” ?-zapytałem
-No oświadczyłem się jej ,a ona odpowiedziała „Tak”!
-Gratulacje.
- Dzięki.
-Kiedy impreza się zacznie?-zadałem kolejne pytanie
-Powinna niedługo się zjawić. Zaśpiewasz prawda?
-Obiecałem, że zaśpiewam ,więc zaśpiewam.
-Dzięki ja muszę jeszcze pogadać z DJ.
Usiadłem na piasku. Słońce jeszcze świeciło ,ale za jakieś półgodziny zacznie się zachód słońca. Słońce przypominało mi Emily. Było takie ciepłe, pogodne. Jak ona. Spojrzałem na zegarek. Za kilka minut zaczynała się impreza.
Oczami Karoliny
Gdzie on do cholery jest? Przeszukałam całą willę a jego nigdzie nie ma. Pewnie pojechał na imprezę.Wszystko wyjdzie na jaw. Ja i Chris mamy przechlapane. Za kilka minut impreza się zaczyna a on pewnie już tam jest. Pozostaje mi tylko modlić się żeby nie podejrzewał mnie o kłamstwo.
*
Byłam już przy domku 14 jeszcze tylko 100 metrów i będę na przyjęciu. Włożyłam koszulkę do torby. Słyszałam już muzykę. Impreza trwała w najlepsze. Podbiegłam do domku numer 15. Ujrzałam wszystkich moich przyjaciół i znajomych. Podszedł do mnie Chris.
-Wszystkiego najlepszego!-pocałował mnie-Prezent dostaniesz jutro. Dziś by ci się zgubił.
-A co dostanę?
-Niespodzianka.
Potem wszyscy do mnie podchodzili i składali życzenia. Kiedy skończyli DJ puścił hit zespołu Black Eyed Peas.Wszyscy tańczyli. Nawet ja , która nigdy nie tańczyłam. Chris tańczył obok mnie. Najlepsza impreza na jakiej byłam. Ktoś strzelał z pistoletu na wodę tylko , że w nim nie było wody tylko substancja , która świeciła w ciemności. Kiedy utwór się skończył na scenę wyszedł Justin. Przecież mnie nienawidził... Ja bym nie śpiewała na kogoś urodzinach jeśli kogoś bym nienawidziła. Kiedy usłyszałam jego głos do oczu napłynęły mi łzy. Z trudem je powstrzymywałam. Muszę schować się w krzakach.
-Zaraz wrócę-szepnęłam do ucha Chrisowi.
Szybkim krokiem doszłam do krzaków. Teraz rozryczałam się na dobre. Cały makijaż się rozmazał. Musisz być twarda. Z torebki wyjęłam lustro i ciemne zacieki na policzkach wytarłam chusteczką. Nowa piosenka właśnie się zaczęła. Usiadłam na pisaku i zaczęłam przepuszczać go przez palce. Bieber skończył śpiewać i zszedł ze sceny. Tylko żeby mnie nie zobaczył.

Oczami Justina
Skończyłem śpiewać drugą piosenkę. Może poszukam dziewczyny Chrisa i złoże jej życzenia.
-Chris gdzie jest twoja narzeczona? –zapytałem
-Powiedziała , że zaraz wróci.
Podszedłem do stolika z napojami. Nie było żadnych alkoholi. Nie mogłem się upić i zapomnieć o wszystkim. Nalałem sobie tylko lemoniady. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem. Emily...Nie to tylko zwidy. Za długo jej nie widziałeś. To tylko fatamorgana. Jeśli moja ręką przez nią przeniknie to znaczy , że to mi się tylko zdawało. Podszedłem do zjawy. Dotknąłem jej ramiona. Moja ręką nie przeszła przez jej ramie. Odwróciła się. W jej oczach widziałem łzy. Z trudem powstrzymywałem łzy.
-Emily... Czy to ty?-zapytałem przez łzy
-Karolina mówiła , że nie chcesz mnie znać.
-A mi , że nie żyjesz. Przecież to twoje pismo.-powiedziałem dając jej kartkę na , której napisała , że chce się zabić.
-Chciałam się zabić , ale Chris mnie uratował.
-Czy to znaczy , że...-zacząłem
-Karolina nas okłamała-dokończyła-Wychodzi na to , że tak.
Przytuliłem ją czule. Znowu czułem zapach jej perfum.
-Tęskniłem z tobą...-wyszeptałem jej do ucha.
-Ja za tobą też...
-To dla ciebie... Chciałem dać ci wcześniej ...-wyjąłem z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem
-Jest śliczny-pocałowała mnie delikatnie
Brakowało mi jej. Czemu ja byłem taki głupi? Dlaczego wierzyłem Szarej?
-I znowu ja spieprzyłam nasz związek...Bardzo przepraszam , ale tym razem nie będzie tak łatwo. Jestem zaręczona z Chrsiem...
-To wszystko komplikuje...
-Bardzo przepraszam...Myślałam , że mnie nienawidzisz...
-Wszystko przez Szarą...Możemy być nadal przyjaciółmi...
-Prawda , ale ja cię kocham...bardziej niż Chrisa...tylko nie chcę łamać mu serca...
-Im szybciej to zrobisz...będzie go mniej bolało...
-Wiem ,ale ja nie potrafię powiedzieć tak prosto z mostu.
-Dasz sobie radę.
Rozmawialiśmy jeszcze długo. Wręcz bardzo długo póki DJ nie poprosił mnie żebym zaśpiewał następną piosenkę. Tą piosenkę napisałem kiedyś dla Emily. Dwa lata temu jak mnie zostawiła. To powinienem być ja. To ja powinienem czuć twe usta , to ja powinienem kupować ci nowe prezenty. Byłem najbardziej zadowolony z tej piosenki. Okazywała uczucia. Nie była cukierkowym utworem. Tylko muzyką , która była pisana pod wpływem emocji. Zszedłem ze sceny. Emily rozmawiała z Chrisem. Chciała skończyć ich związek. Teraz Chris mnie znienawidzi. Wiedziałem to. Takich rzeczy kumplowi się nie wybacza. Christian kochał ją. Zajął się nią kiedy ja się biłem i kiedy ona chciała się zabić. Nie potrafiłem się nią zająć jak on. Jest dla niej lepszy. Nie jestem ideałem. Jest dla niej lepszy ode mnie. Odejdę i nie pokażę się więcej.

***
Nie wiecie jak mnie korciło żeby dodać ten rozdział. Mam już 8 i 9. Będą króciutkie. Bardzo króciutkie najkrótsze jakie pisałam , ale jakie. Piszę dalej. Nie było pod 6, 10 komci ,ale wam wybaczę. Co sądzicie o Mixpodzie ,który dodałam?  Macie odpowiedzieć! Inaczej wielki foch...
Buziaczki <33

29 lipca 2010

Coś ode mnie

Dziś nie ma rozdziału , bo u mnie prądu nie było przez pół dnia. A jak do komputera się dorwałam wlazłam na YT. Uwielbiam oglądać teledyski śmieszne filmiki itp. Jak wlazłam na YT o nie mogłam się powstrzymać żeby obejrzeć następny i następny filmik. No i wciągnęłam się. Następny rozdział jak pod 6 będzie 10 komci :D
Wredna jestem wiem. Na blogu jest nowy szablon jak się podoba? Ja osobiście się w nim zakochałam. Kojarzy mi się z huśtawką i wakacyjnym romansem. Wiem wiem jestem romantyczką. Jestem w beznadziejnej sytuacji. Nie będę w poście się zwierzać. Idę wypłakać się w poduszkę.
PS: Dziś wygrałam w konkursie na stardollu. ten o okularach Lespaces. Podobno dostanę jakąś super niespodziankę :P
Buziaki :**
<3

28 lipca 2010

Rozdział 6



Oczami Emily
Obudziłam się o 10:45. Miałam cudowny sen. Chris był na białym rumaku i ratował mnie z zamku , który strzegł smok Justin. Zabił smoczka i mnie uwolnił z tej rudery. Ja chcę jeszcze spać!
-Witaj śpiąca królewno...-powiedział Chris, który leżał obok mnie.
-Daj mi jeszcze chwilę pospać...Miałam taki cudowny sen...
-O czym?
Opowiedziałam mu o moim słodkim wybryku wyobraźni. Kiedy skończyłam Chris czule mnie przytulił.
-Co byś chciała dziś robić?
-Odwiedzić Adventurę Mall , albo Down Town.
-Dużych wymagań to ty nie masz-zaśmiał się.
-Potrzebuje dobrej rady jak w czym wyglądam. No to gdzie mnie zabierzesz do Mall’a czy do Centrum?
-Do Adventury i Down Town. Muszę jeszcze zarżeć tam też do kilku sklepów i przy okazji wybierzesz sobie pierścionek , który ci się podoba.
-Jesteś aniołem! Idę się przebrać .
Z szafy wygrzebałam  czarne rurki i białą tunikę z nadrukiem  do połowy ud i swoje ulubione trampki od Converse. Rozczesałam swoje włosy.
-Gotowy?
-Ja tak , a ty?
-Też.
Wybiegłam na korytarz.
-Chris podaj mi moją torebkę!-krzyknęłam do niego
Mój luby podał mi mój pakunek.  Był niezastąpiony. Dziś do windy i przez parking przeszliśmy za rękę.  
*
Kupiłam mnóstwo ciuchów.  Chris świetnie znosił zakupy. On też kupił sobie kilka rzeczy. Teraz szliśmy do jubilera.  Miałam sobie wybrać pierścionek , który mi się podoba. A co jak spodoba mi się najdroższy? Tego nie przewidziałam. Wszędzie chodziliśmy za rękę ,więc teraz nie robiliśmy wyjątku.  Od progu powitała nas ekspedientka ze sztucznym uśmiechem.
-Czego państwo sobie życzą?-zapytała robiąc sztuczny uśmiech
-Pierścionek zaręczynowy-powiedział pospiesznie Chris.
Z pod lady wyjęła pierścionek na jedwabnej poduszce. Był prześliczny. Wielki brylant i obok niego maleńkie diamenciki. Oczy mi się zaświeciły. Byłam taką sroką jak coś tylko błyszczało musiało być moje.
-Jest to pierścionek z najwyższej półki. Jest największym okazem jubilerskim.
Przymierzyłam go na palcu. Leżał jak ulał. Jak się domyślam kosztował set tysięcy.
-Em podoba ci się?-zapytał Chris
W odpowiedzi kiwnęłam głową. Nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Zapakować czy od razu będzie na palcu?
-Na palcu-uśmiechnął się Chris
Wsunął mi na palec cudo jubilerskie. Migotał w słońcu. Był przepiękny. Nie mogłam od niego oka oderwać.  Rzuciłam się w ramiona Chrisa.  
-Dziękuję-wyszeptałam mu do ucha
Pocałował mnie delikatnie i wziął za rękę.  Zajrzeliśmy jeszcze do kilku sklepów. Zanieśliśmy torby z zakupami a potem pobawiliśmy się jeszcze wózkami z Pubilx’a.
Oczami Chrisa  ( Down Town)
Siedzieliśmy na trawie w parku. Emily cudownie się śmiała. Była moim aniołem z , którym miałem się ożenić. Nie będę jej zmuszać do małżeństwa , ale widać , że chcę. Dziś razem z nią ganiałem po butikach i bawiłem się wózkami.  Cały dzień spędziłem z nią. Mam nadzieję , że zapomniała o Justine. On teraz za nią tęskni. Karolina twierdzi , że chcę się zabić. Na jego miejscu zrobiłbym to samo co on. 
*
Kilka dni później
Siedzieliśmy w domu od kilku dni. Lało bez przerwy. Kisiliśmy się w naszym penthousie.  Był duży i przestronny , ale nie był to park czy plaża. Według prognozy pogody jutro miało wyjść słońce i ma być 102 stopnie F.  Ukrop , ale w basenie można się ochłodzić. Może Emily coś wymyśli. Ona zawsze ma świetne pomysły.  Może pójdziemy do kina , albo na rowery. Niedługo zbliża się połowa stycznia. Urodziny  Em. Tylko co jej kupić? Już wiem...
Oczami Karoliny
Justin jest w coraz gorszym stanie. Może powiedzieć mu prawdę? Nie , bo mnie w tedy znienawidzi. Podobno Ona jest szczęśliwa z Chrisem. Oświadczył się jej. I żyją długo i szczęśliwie a Justin cierpi. Trzeba osłodzić mu jakoś życie.  Tylko czym? Mnie nie chcę. Nie mam pojęcia co zrobić. Jestem w kropce. Trzeba coś wymyślić i to szybko , bo Justin w takim stanie nie wytrzyma długo.  Muszę zadzwonić do Chrisa żeby przyjechał z Nią.
Oczami Emily ( Kilka dni później)
Dziś dzień moich urodzin. Ciekawe co wymyśli Chris... Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
-Halo?
-Wszystkiego najlepszego!-usłyszałam głos Katy
-Dziękuję...
-Dużo zdrowia, szczęścia i miłości-nawijała jak szalona.- Słyszałam , że zerwałaś z Drew. Wreszcie. Ten związek nie miał przyszłości. A z kim teraz jesteś?
-Chris mi się oświadczył!
-Dziewczyno to ty kogo kochasz? Drew, Justina czy Christiana?
-Mojego narzeczonego.
-Paul chcę ci złożyć życzenia.
-Wszystkiego naj naj naj i żyj nam 100 lat!
-Dzięki ja muszę kończyć. Pozdrowionka!
Rozłączyłam się. No i dziś będzie mnóstwo telefonów.
-Chriss?!-zawołałam
Nikt się nie odzywał. Przeszukałam cały dom. Nikogo nie było. Na lodówce znalazłam karteczkę. „ O 17 bądź na plaży. Przy budce ratowniczej 15. Chris <33 :*”
Przyjęcie na plaży. Ciekawe kto będzie? Może Justin przyjdzie.  Wyłączyłam telefon. Nie będę odbierać telefonów.  Co roku się męczyłam a teraz luzik. Tylko co ja na siebie włożę?! Nie mam pojęcia w co się ubrać. Może pójdę w czarnych rurkach i fajnym T-sher’cie , albo strój kąpielowy i krótkie spodenki. Muszę popatrzeć co mam w szafie. Garderoba była ogromna zajmowała cały pokój. Było w niej mnóstwo luster i wieszaków a pod ścianą stała podświetlana toaletka.  Zaczęłam poszukiwania. Po pół godzinnej wyprawie w głąb szafy znalazłam śliczne rzeczy. Jednak zdecyduje się na strój kompielowy i krótkie spodenki i luźną koszulkę. Nie mogłam bez niej wyjść z domu. Tutaj na Florydzie jest takie prawo, że nie wolno łazić bez koszulki i w stroju kąpielowym po ulicy. I byłam skazana na koszulkę. Kiedy tylko znajdę się na plaży schowam ją do torebki.  Jaką fryzurę wymyślić. Może dwa kucyki albo zostawię rozpuszczone. Do 17 mam jeszcze 5 godzin. Powinnam się wyrobić. Powolnym krokiem doszłam do łazienki.  Dom bez Chrisa był taki pusty i nudny. Nie słyszałam odgłosów PSP ani radia.
*
Niczego nie zapomniałam? Chyba nie. Torebka, telefon, błyszczyk , iPod i lusterko. Wszystko jest. Jeszcze tylko klucze. Zamknęłam pospiesznie apartament. Szybkim krokiem weszłam do windy. Ze schowka na rowery wyjęłam swój. A może pójdę na piechotę? Lepiej z buta. Odstawiłam na miejsce swoją damkę. Miałam 15 minut do 17. Musiałam przejść tylko 800 metrów.  Po drodze patrzyłam na zakochanych ludzi. Sama z Chrisem też tak się zachowywałam. Jeszcze tylko 300 metrów i będę z nim


**
Jestem zaskoczona jak wcześnie  skończyłam. Następny jak będę mieć czas. Dziś u mnie padał deszcz i nie miałam co robić. Rozdział taki sobie. Oczywiście według mnie. Nie lubię słiitaśnych romansów. Jest już 23 obserwatorów :D

26 lipca 2010

Rozdział 5


Oczami Emily
Siedzieliśmy obok siebie. Ja i Chris. Byliśmy jednością. On był taki...nie da się tego opisać.  Jest 100 razy lepszy od JB.  Ciepły, miły, opiekuńczy i najważniejsze jest to , że mnie kocha.  Mam nadzieję , że niedługo mi się oświadczy.  Nie wzdychaj tylko działaj.
- Przejdziemy się gdzieś?-zapytałam
-Jak chcesz. A gdzie chciałabyś się wybrać?
-Przejdźmy się po plaży-powiedziałam robiąc słodkie oczka.- Przecież to tylko przejść przez promenadę.
-Dobrze, dobrze...
Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Wczoraj Chris przywiózł mi ciuchy , które miałam u Drew.  Przebrałam się w niebiesko-fioletowe bikini i zwiewną sukienkę w odcieniu lawendy.  Na nogi wsunęłam japonki.
-Gotowa!- wrzasnęłam
-Ja też!
Pocałował mnie czule i wyszliśmy z naszego wspólnego mieszkanka.
-Kto ostatni przy windzie ten zgniłe jajo!-bawiliśmy się jak małe dzieci
Chris był zgniłym jajem.
-Całus dla zgniłego jajeczka-powiedziałam całując go namiętnie
Usłyszałam dzwonek oznaczający przyjazd windy. Pospiesznie weszłam do windy.  Jak byłam mała zawsze się ich bałam.  Mogą spaść, albo się zaciąć.  Chris złapał mnie za rękę. Wiedziałam , że to on. Pospiesznie wyszłam z windy ciągnąc za sobą Christiana. Wyrównał mi kroku.  Niby przejście przez promenadę to 2 minuty, ale jak się zatrzymuje na lody i ogląda po drodze sklepiki z biżuterią a potem się targuje. Przejście 50 metrów zajęło nam półgodziny. Nie był to stracony czas tylko cudowne chwile. Wybrałam miejsce blisko wody. Rozłożyłam ręcznik i zdjęłam z siebie sukienkę. Chciałam usiąść i się po opalać , ale mój luby miał inny pomysł. Wziął mnie na ręce i wrzucił do wody.  No i zaczęło się chlapanie.  Byliśmy małymi dziećmi w ciele dużych dzieci. Brakowało tylko pistoletów na wodę.  Jak znając życie Chris je zdobędzie za autograf. No i się nie myliłam. Podszedł do mnie z bronią na wodę. Strzeliłam mu w twarz słoną wodą a on mi się tym samym odpłacił.  Następna bitwa. Tym razem wygrałam ja. Byłam w strzelaniu mistrzynią. Chris położył się na ręczniku obok mnie.
-Jakie piękne jest życie...-powiedział wzdychając-I po co ty chciałaś się zabić? Tylko proszę szczerą odpowiedź.
-Sama nie wiem. Kobieta w depresji jest zdolna do wszystkiego.
Przytuliłam czule Chrisa i pocałowałam go.
Oczami Chrisa
Była taka słodka. Korciło mnie żeby teraz się jej ośwadczyć. Czy to wypada ja nawet nie znam jej rodziców a ona moich? Zorganizuje romantyczną kolację... Nie dam rady.
-Emily...
-Tak?
Ukląkłem i wyjąłem z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem. Leżał tam kilka miesięcy.
-Czy ze chciałabyś zostać moją żoną?
-Chris...Czy to nie za wcześnie?-mówiła mając łzy w oczach-  Bardzo cię kocham...Mocniej niż Justina,ale nie znam cię zbyt dobrze.
-Poczekam...-powiedziałem paląc buraka i powstrzymując łzy
-Zrobiłabym dla ciebie wszystko. Tylko daj mi kilka dni. Muszę się jeszcze pozbierać do kupy. A jak już skończę, powiem to „Tak”.
-Dobrze, poczekam...
Przytuliła mnie czule jak zawsze i pocałowała namiętnie. Była aniołem. Zgubionym aniołem, który nie wie , że nim jest. „Kocham cię”to za mało co do niej czuję. Trzeba się będzie zapytać JB jak by to sformułować. On jest dobry w te klocki.  Trzeba coś wykąbinować.
Oczami Karoliny
-Justin daj spokój-powiedziałam dobijając go-Jej już tu nie ma. Jeszcze to do ciebie nie doszło?
-Wiesz co Sara. Nie jeszcze nie doszło. Daj mi spokój-mówił Sara jak był na mnie wkurzony.
Przytuliłam go czule. Wiedziałam , że będzie mój i tylko mój. Chris wmówił tej Emily , że JB nie chce jej znać. A ona głupia mu uwierzyła.
-Wszystko będzie dobrze...-pocieszałam go
 -Nic nie będzie takie same jak było. Jej już tu nie ma. Nic mi nie pozostaje jak zrobić to samo co ona. Kiedyś przyrzekłem sobie , że jeśli znowu będzie chciała odejść. Pójdę za nią.
-Chyba nie chcesz się zabić?-powiedziałam ze łzami w oczach
-A co mi pozostało? Sława i pieniądze?
-A ja to duch?
Uśmiechnął się nieśmiało. Widać było , że go to rozbawiło.  Chciałam go pocałować , ale w ostatnim momencie odwrócił głowę. Wiem , że tego chciał, ale wstydził się do tego przyznać.  Kochał mnie , ale tego nie okazywał.



Oczami Emily
Czemu nie powiedziałam tego cholernego „Tak”. No tak jestem dziwna. Teraz Chris od kilku dni ze mną nie rozmawia.  Może już jestem gotowa, ale nadal nie jestem pewna.  Muszę powiedzieć , że jestem gotowa ,bo znowu popadnę w depresję.
-Chris...Jestem już gotowa.Tak!
Rzuciłam się mu w ramiona. Złapał mnie bez trudu.  Pocałował mnie czule. Nie będę żałować swojej decyzji. 
-Z tej okazji zapraszam cię na kolację-szepnął mi do ucha.
-Dziękuję! Już idę się przebrać. O której mamy wyjść?
-Jest teraz 15 a my mamy tam być na 18. Masz 2 godziny.
Pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam szukać swojej lokówki. Mam cię! Z szafy wyjęłam romantyczną sukienkę w moim ulubionym kolorze. Na nogi założyłam szpilki. Nie lubię butów na obcasie , ale taka okazja nie zdarza się często. Kiedy byłam już ubrana zaczęłam nawijać pasma włosów na lokówkę. Użyłam tylko tuszu do rzęs i delikatnego pudru na policzki. Włosy puściłam luźno.  Do torebki wrzuciłam portfel, komórkę i błyszczyk. Wyszłam z łazienki. Mój luby już na mnie czekał.  Był ubrany w garniak. Najwyraźniej ta restauracja to nie bar albo pub.
-Pięknie wyglądasz.
-Pierwszy raz widzę cię w garniaku-powiedziałam uśmiechając się.
- U mnie to rzadkość.
*
Mieliśmy stolik na balkonie. Widok na ocean. Nie wiedziałam , że w Miami Beach jest taka restauracja. Tu na South Beach są same kluby nocne. Takich restauracji jest więcej na North Beach.  Kelner do nas podszedł i poprosił o zamówienie. Ja wybrałam spagetti po bolońsku a Chris owoce morza.  Rozmawialiśmy o swoim dzieciństwie. Ja wiedziałam część rzeczy o Chrisie , ale on prawie nic nie wiedział o mnie. Opowiadałam o sobie, o Katy, o moich rodzicach i moim domie rodzinnym , który mieścił się a przy Harding Ave i rogu 75th. Kiedy skończyliśmy opowiadać  okazało się , że jest już za pięć pierwsza. Wróciliśmy do domu. Byłam tak zmęczona , że poszłam spać w sukience.
**
Nie mam za dużo czasu więc rozdział był później. Całymi daniami nie siedzę przed komputerem. Też mam  wakacje. Przez mojego kumpla nie napiszę następnych rozdziałów ,bo idziemy całą paczką nad jezioro. Nie wiem kiedy będzie następny. nie mam weny. Słiit romanse to nie moja specjalność. Może cie pisać na GG jak macie jakieś pytania. Jeśli mam nie przeszkadzać to ,albo gadam z Karoliną albo piszę. 
Buziaki :*
<33

25 lipca 2010

Przepraszam ...

Chciałabym was bardzo przeprosić. Nie będę mogła jutro rano dodać rozdziału. Najwcześniej po południu albo wieczorem. Wracam teraz do domu i będę miała więcej czasu dla was <3
Pozdrowienia dla każdego :***
Jeśli będzie więcej komentarzy niż 10 dodam w południe a jeśli mniej wieczorem. :*
<3
;3

24 lipca 2010

Rozdział 4



Oczami Emily
Chris był taki opiekuńczy. Nie pozwolił mi nawet samej wstać tylko musiał mi pomóc.Tylko gdzie jest Justin? Kto wygrał? Czy były poważne  obrażenia? Chciałam zobaczyć co się stało. Czemu Chris mnie  stamtąd zabrał? Wstydziłam się zapytać. Im dłużej tu siedziałam coraz więcej pytań cisnęło mi się do głowy.  I nikt nie chciał mi na nie od powiedzieć.  Jeśli Justinowi coś się stanie...ja sobie nie wybaczę. Jednak wcielę mój plan w życie. Nie dam rady dalej tak żyć.  
-Chris...mógłbyś mnie puścić do Katy? Chciałabym z nią pogadać...
-Dobra...,ale co cię teraz napadło?
-No nic chciałabym z nią pogadać jak siostra z siostrą.-z łatwością przychodziło mi oszustwo
-Twoje BMW stoi przed domem-powiedział przytulając mnie.
Pobiegłam do samochodu kiedy wsiadłam  dodałam gazu . Pędziłam przez autostradę i szukałam jakiegoś zjazdu. Wreszcie znalazłam . Zostawiłam światła awaryjne. Wypadałoby  zostawić list pożegnalny.  Wygrzebałam długopis z torebki i wyrwałam kartkę z notesu.  „ Bardzo przepraszam za to co robię. Ten świat jest okrutny i nie mogę dłużej tu wytrzymać. JB kocham cię i kochać cię będę na zawsze. Nie będzie mnie tu , ale i tak będę cię kochać. Emily”
Na kartce zostały ślady po łzach kluczyki zostawiłam pod wycieraczką. Szłam wolnym krokiem przez bagna.  Buty grzęzły w błocie. Mogłam skoczyć z okna. Byłaby to krótka i bezbolesna śmierć. No, ale jestem tutaj. Poczułam ukłucie w sercu. Bezwładnie opadłam do wody...
Oczami Chrisa
Wiedziałem , że coś kręci. Nigdy nie ufaj kobietom, szczególnie tych , które są w depresji.  Jechałem za Em.  Co  jej chodzi po głowie? Tą drogą nie dojedzie do Down Town tylko do Key West. Ledwo wyhamowałem. Nie mogłem przecież jechać za Emily. Zauważyłaby  , że ją śledzę. Zatrzymałem się 100 metrów za jej samochodem.  Trzasnęła drzwiami i poszła na bagna.  Zadzwonię do Szarej.
-Halo?
-Tu Chris. Przyjedź na autostradę , która prowadzi do Key West.  Chyba wiesz gdzie wjeżdża się na 1?
-Wiem, już jadę.
Podszedłem do samochodu . Przez szybę zobaczyłem białą kartkę. Na szczęście zostawiła otwarte drzwi. Słowa , które napisała były co prawda do JB , ale ja czułem , że to do mnie. Zamknąłem drzwi od samochodu i pobiegłem w bagna. Buty grzęzły w błocie. Muszę ją uratować.  Leżała w wodzie. Woda dziwnie falowała 100 metrów dalej. Chciała żeby pożarły ją aligatory. Muszę szybko ją zanieść do samochodu. Wziąłem ją na ręce. Dziś drugi raz mi się to zdarza. Miała taką smutną twarz . Posadziłem ją na tylnych siedzeniach mojego BMW. Przykryłem ją kocem choć na Florydzie rzadko się przydawał. Włączyłem także ogrzewanie. Nie mogłem wytrzymać w tym ukropie. Wsiadłem z samochodu i ujrzałem samochód Karoliny. JB nie wiedział o jej prawdziwej naturze. Przy nim zawsze była miła i słodziutka. 
-Mogłabyś zaholować samochód Em?-zapytałem uśmiechając się
-Jeśli chcesz...-wiedziałem , że to nie jest dla niej przyjemna czynność.
Pomogłem jej podpiąć samochód. Kiedy skończyliśmy powiedziałem jej , że zabieram Emily do hotelu a nie do  domu.  Szara pierwsza odjechała. Pochyliłem się nad Emily i delikatnie ją pocałowałem. Nic się nie stało nawet nie drgnęła. Usiadłem i jeszcze poczekałem 5 minut a potem odjechałem.
Oczami Karoliny
Dlaczego mi zawsze po wieża się brudną robotę?  Chris jest moim przyjacielem. Może sprawić żeby Emily odkochała się. A zakochała się w nim. Co to za kartka? Podniosłam kawałek zgniecionego papieru. Ta głupia gąska chciała się zabić. Justin nie wie , że Chris ją uratował. Mam świetny pomysł. Dodałam gazu. Po 15 minutach byłam przed willą JB. Te krople do oczu wreszcie się do czegoś przydadzą. Oczy się za czerwienią i za łzawią.  Jeśli się uda też spuchną.  Justin będzie wreszcie będzie mój! Podbiegłam do drzwi z kartką , którą napisała Srily.  Bieber otworzył drzwi. 
-Co się stało , że płaczesz?
-Emily...-wręczyłam kartkę JB
Zaczął płakać. Gorzkie łzy spływały mu po policzkach.
-Przejeżdżałam autostradą i zobaczyłam samochód...Emily-mówiłam przez sztuczne łzy.- Próbowałam ją ratować , ale jej już nie było tylko ogromny aligator... Na siedzeniu w samochodzie znalazłam tą kartkę.
Przytuliłam Justina. Wypłakiwał się w moje ramię.  Nareszcie będzie mój. Tylko trzeba powiedzieć Chrisowi żeby nie pokazywał się z Nią. Nie wiem czy to będzie takie proste jak się wydaję. Raczej nie będzie proste.  Jeśli się kogoś kocha zrobi się wszystko żeby ta osoba miała lepiej.  Ją da się łatwo przekonać. Już Chris coś znajdzie.  Justin nadal płakał. Zachowywał się jak dziecko. Mówi się trudno nie żyje. Nie zwrócisz jej życia.

Oczami Emily
Gdzie ja jestem? Na pewno nie są to bagna. Może to niebo , ale skąd tam telewizor i... Chris?!
-Jak ja tu się znalazłam?
-Uratowałem cię z paszczy aligatora.
-Śledziłeś mnie?-zrobiłam minę obrażonej księżniczki
-Maiłem dać ci zginąć?
-Tak...Chciałam zginąć a ty mi to utrudniłeś.
-Człowiek zakochany robi głupie rzeczy.-miałam wrarzenie , że mówił to do  siebie
-Długo jeszcze będziemy tu siedzieć?
-Justin nie chce cię znać, więc musimy wynająć coś lub zostać w hotelu.
Nie podobało mi się , że mówił w 1 osobie liczby mnogiej. Może się przesłyszałam.  Gdyby mnie nie kochał nie uratowałby mnie. Może jest lepszą partią na chłopaka niż Justin? Trzeba spróbować jeśli Justin nie chce mnie znać . Można było to przewidzieć. Ten związek nie maił przyszłości.
-Chris...
-Tak-odwrócił się do mnie
-Czy ty mnie kochasz?-zapytałam nieśmiało
-Jak wariat-zaśmiał się
-Udowodnij mi to-powiedziałam nieśmiało się uśmiechając
-Proszę bardzo...
Nasze usta powoli zbliżały się do siebie. Ten pocałunek był wyjątkowy. Najlepszy z pocałunków , które czuły moje usta. Teraz miałam pewność , że mnie kocha. Nikt mi go już nie zabierze. Pojadę za nim na koniec świata. Zrobię dla niego wszystko.
***
Miałam jutro dodać , ale dodałam dzisiaj , ale za to jutro nie będzie następny w poniedziałek albo króciutki w niedzielę.  Zdecydujcie same. Swoją opinię zostawcie w komentarzu.  Większość wygra. Rozdział nie należy do najdłuższych , ale tak samo nie należy do najkrótszych. Pozdrowionka  :**

Rozdział 3



Leżenie na stole operacyjnym nie należy do przyjemnych czynności. Co prawda mam znieczulenie ale nadal miałam to uczucie bólu. Każdy kto to przeżył wie o co mi chodzi. Niestety tylko kilkadziesiąt osób na USA wie o co mi chodzi. Bóg dał mi jeszcze jedną szansę. Nie chciałam jej , ale on mi ją dał. Tej szansy każdy umierający potrzebuje , ale ja nie. Nie mam po co żyć. Co ja zrobię dla świata? Nic. Moja jedyna odpowiedź na to pytanie. Jak długo ma ta operacja jeszcze trwać. Niech dadzą mi spokój. Moim przeznaczeniem było umrzeć w tedy. Ktoś majstrował w mojej przyszłości , której nie miałam mieć. Chciałam uciec  stąd i skoczyć w bagna pełne aligatorów albo po prostu popodcinać sobie żyły żyletką ale zanim to zrobię ucieknę do tego mrocznego lasu i tam to zrobię. Coraz gorzej ze mną mam myśli samobójcze. Jeśli przeżyje pójdę do psychologa. Nie, nie ,nie postanowiłaś coś innego i to musi się wydarzyć. Czuję śmierć w powietrzu. Proszę niech lekarze coś schrzanią. Nie będę musiała się męczyć. Co prawda całe życie przede mną , ale już go nie chcę. Nie jest mi potrzebne do szczęścia. Potrzebuje tylko żyletki.  Albo wysokiego mostu nad rwącą rzeką. Obym nie przeżyła operacji. Niech Bóg mnie wysłucha. Proszę wysłuchaj mnie Panie. Nie mi jest pisane zostanę gwiazdą Hollywood. Moje  marzenia legną w gruzach.  Emily Katy Force już nigdy nie spełni swoich marzeń.
*
No i trzeba się wysilać. Lekarze nie spieprzyli sprawy. Nic strasznego wystarczy , że rzucę się w bagna pełne aligatorów.  Trzeba tylko poudawać szczęśliwą a potem pojechać na wycieczkę. A na autostradzie wysiąść z samochodu no i wiadomo co się stanie. I ślad po mnie zaginie. Tylko trzeba wyjść ze szpitala. Skakanie z 12 piętra nie ujdzie na sucho. Zaczekam wszystko będzie ze mną dobrze i wtedy w życie wcielę swój plan. Leżenie w samotności w biało zielonym pokoju nie należało do najpiękniejszych chwil w moim życiu. Jeszcze tylko kilka dni i wyjdę ze szpitala.
*
Jak wytłumaczyć Drew moją nie obecność? I to , że Justin mnie odwiózł? Jaka ja głupia. Mogłam sama wrócić, ale Justin uparł się , że mnie zawiezie.
-Justin ja tutaj wysiądę...-powiedziałam nieśmiało.
-Jeszcze nie powiedziałaś  Drew o nas?-zapytał zdenerwowany
-No jeszcze nie , ale zaraz po moim przyjeździe to zrobię.
-Emily...
-Wiem , wiem. Inaczej ty to powiesz...A może to dobry pomysł...
-Jeśli chcesz...
-Bardzo...-powiedziałam uśmiechając się szeroko
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Może jednak sobie dam spokój z tym samobójstwem? Zastanowię się. Teraz czuję , że świat mnie potrzebuje.  Jestem tutaj potrzebna jak mało kto. Nie obchodzi mnie Ona. Mam ją gdzieś. Liczy się tylko , ż Justin mnie kocha a ja jego.  Po policzku spłynęła mi łza. Płakałam ze szczęścia.  Dostałam ataku głupawki. Chciało mi się śmiać i płakać i milion innych rzeczy na raz. Zatrzymaliśmy się  przed domem. Samochód Drew stał na podjeździe.  Teraz cale szczęście gdzieś wyparowało. Z trudem powstrzymywałam łzy. Justin otworzył mi drzwi. Kiedy wysiadłam objął mnie ramieniem.  Nacisnął dzwonek. Z domu wyszedł mój narzeczony. Chciałam zapomnieć o każdej chwili z nim spędzonej. Wymazać go z pamięci.  To był impuls. Zdjęłam pierścionek i zdeptałam go. Drew rzucił się na Justina z pięściami. Najwyraźniej Justin byl na to przygotowany. Zasłoniłam oczy dłońmi nie chciałam na to patrzeć. Upadłam na kolana. Czułam się jakby ktoś wbijał mi nóż w serce i przekręcił go. To uczucie było nie do zniesienia. Chciałam krzyknąć „Nie!” , ale zaschło mi w gardle. Klęczałam bezczynnie na kolanach. Każda chwila z Justinem przeleciała mi przed oczami. Chciałam rozdzielić ich, ale moje mięśnie mi odmówiły posłuszeństwa. Dlaczego teraz? Ktoś wziął mnie za ręce. Nie widziałam wyraźnie twarzy, bo w oczach miałam łzy. Chciałam zapytać „ Kim jesteś?” , ale nadal miałam sucho w gardle.  Niósł mnie bardzo długo.  Położył mnie na miękkich fotelach. Wręczył mi chusteczkę i gorącą herbatę. Nie mogłam uwierzyć swoim oczom. Ujrzałam...
***
Następny jutro wieczorem, albo wcześniej jak znajdę chwilę czasu.  Coraz więcej osób czyta moje opowiadanie. Dziękuję :** 





23 lipca 2010

Bohaterowie-poprawka

Emily ( 20 lat)-  Główna bohaterka opowiadania. Jest nieśmiała i ma romantyczną naturę. Popada w depresje. Nienawidzi aroganckich, nie uczciwych ludzi a także osób które udają kogoś kim nie są.  Uwielbia tańczyć, słuchać muzyki.
 Justin (20 lat)- Jeden z głównych bohaterów. Nienawidzi: ludzi udających kim nie są, głupoty i gdy ktoś kłamie.    Uwielbia grać na gitarze i śpiewać. Zawód : Piosenkarz.
 Amy ( 19 lat)- Na pierwszy rzut oka jest Plastikiem ,ale w środku jest inna. Wrażliwa i czuła. Nienawidzi: ludzi niezadbanych i tych którzy kłamią.  Uwielbia słuchać muzyki. Idzie na studia.

Cristian (19 lat)-Dla przyjaciół Chris. Najlepszy kumpel Justina. Podkochuje się w Emily. Nienawidzi: ludzi , które kłamią i plastików.  Uwielbia Emily i dowcipy.
Drew ( 22 lata)- Narzeczony Emily.  Jest z nią z powinności. Nienawidzi : prostackich , aroganckich i nie uczciwych ludzi. Praca jest dla niego najważniejsza.  Z zawodu jest komentatorem sportowym.

Karolina ( 18 lat)- z pochodzenia jest Polką. Justin poznał ją podczas Turne po Europie. Sprawia wrażenie miłej ,ale naprawdę jest arogancka,wredna i zaborcza. Zrobi wszystko by zdobyć Justina. Nienawidzi : Emily. Z zawodu jest modelką. Uwielbia tańczyć. Woli żeby ją nazywać Szara.
Sindy ( 20 lat)-  najlepsza przyjaciółka Emily. jest śmiałą i imprezową dziewczyną. Dzięki niej Em nie pali co chwilę buraka. Świetnie tańczy. Nienawidzi: ludzi z pysznych i kłamczuchów. Idzie na studia.

Katy ( 25 lat)- Siostra Em. Żona Paula. uwielbia filmy z Happy Endem. Nienawidzi osób , które sprawiają komuś przykrość. Z zawodu jest prawniczką.  Nie jest zadowolona ze związku Emily i Drew.

Paul (26 lat)- mąż Katy. Jest opiekuńczy i pragnie mieć dziecko z Katy. Jest prezesem firmy dla menadżerów.

Rozdział 2

Rozdział dedykuje każdemu obserwatorowi :*
Powiedzieć Drew? Czy nie? Justin prosi o to od kilku dni a ja nie mogę nic z siebie wydusić kiedy zobaczę mojego narzeczonego. Muszę mu powiedzieć, ale teraz gdy nie dostał tego awansu nie powinnam mu mówić. Popadłby w depresję. Ja już to przechodziłam nie zrobię tego jemu. Był zawsze taki miły i życzliwy , ale ja jestem egoistką. Myślę tylko o sobie. Pora się zmienić. Justin musi to zrozumieć , że nie daję rady. Znowu ten głos w mojej głowie. „Znajdź siłę”, ale jak ja jestem słaba. Chuda, wysoka w depresji. Ja mam mieć siłę? Skąd? Tyle pytań roiło się w mojej głowie. I nikt na nie nie znał odpowiedzi. Nawet wikipedia. Skakanie z mostu nic nie pomoże. Posprzątam dom. Jak się sprząta to się nie myśli za wiele. Zacznę od sypialni.
*
Cały dom wysprzątany. Nie było tak źle. Z drugiego końca domu usłyszałam dzwonek telefonu. Podbiegłam do niego jak strzała.
-Emily?-zapytał Justin w słuchawce
-Tak...
-Przyjedź do mnie za godzinę. Paa!
Dosyć krótka rozmowa. Bardzo krótka aż za krótka. Przyjadę może się coś stało. Przeprałam się w moją ulubioną bluzkę z nadrukiem i czarne rurki. Wsiadłam do mojego kochanego samochodzika . Stare BMW x5. Jeździło ponad 200 km/h. Przekręciłam kluczyk. Bestia zamruczała. Skrzynia była automatyczna więc nie trzeba było się martwić , że zły bieg się dało. Ruszyłam przez miasto. Po kilku kilometrach stanęłam ja wryta. O mało nie wjechałam w samochód przede mną. Walnęłam głową w kierownicę. Spóźnię się. Po kilkunastu minutach dotarłam przed willę. Na podjeździe stał JB. Potrafił mnie zrozumieć jak nikt. Rzuciłam mu się w ramiona. Był taki oschły dzisiaj. Nie pocałował mnie na przywitanie.
-Coś się stało?-zapytałam patrząc mu prosto w oczy
-Nie nic-odwrócił wzrok.
Kłamie. ON kłamie! Jak ja zaraz...Wpadłam do willi jak tornado. Zrzuciłam kilka rzeczy z półek. Zatrzymałam się. Ktoś dotknął mojego ramienia.
-Uspokój się. Co się stało?-zapytał Chris łagodnym głosem.
-Właściwie nic... Czemu Justin jest taki oschły?
-Przyjechała jego była. Poznał ją podczas turne w Europie. Zazdrosna jesteś?
-Troszeczkę...-przyznałam się
-Nie martw się-powiedział ustawiając moje kąciki ust w wielkim uśmiechu.
Zaśmiałam się. Cris był jak brat i pocieszyciel. Najlepszy z najlepszych! Może jednak coś do niego czuje?
Wlazła ex Justina. Ja przy niej byłam jak brzydula Betty. Kobieca , seksowna czego facet chce więcej? Niczego. Poczułam się jak szara mysz.
-Hej-powiedziałam nieśmiało
-Cześć-powiedziała przesyłając mi złowieszczy uśmiech.
Czułam się jak pierwszego dnia podczas konkursu. Ja brzydka a obok mnie piękna dziewczyna. Amy wyjechała na studia do New Yorku. A ja zostałam z Sindy na Florydzie. Sin wyjeżdża za niedługo na studia. Może mi pomoże. Idzie na psychologie. A ja muszę się zastanowić co wybrać. Może pójdę na Matematykę. Całkiem nieźle mi idzie. Zajmowałam w konkursach zawsze miejsce na podium. Kiedyś dostałam wyróżnienie to się rozryczałam i dali mi 3 miejsce. Każdy się wzrusza na widok płaczącej dziewczynki. Nie wypada się teraz rozryczeć. Nikomu nie zmięknie serce na widok płaczącej starej baby. Opadłam bezwładnie na kanapę. Zamroczyło mnie.
*
Chciałam otworzyć powieki , ale nie mogłam. Spróbuje jeszcze raz. Znowu nie wyszło. Słyszałam czyjeś rozmowy. Rozpoznałam głos Justina i Chrisa. Jeszcze jakiś męski głos. Nie byłam go w stanie rozpoznać. Znajome glosy się ze sobą kłóciły a nieznany wtrącał cośco jakiś czas. Ruszyłam ręką. Słyszałam i czułam jak ktoś mnie obejmował za rękę. Miał ciepłe ręce. Ja miałam lodowate. Przeszedł po mnie dreszcz.
-Emily , słyszysz mnie?-zapytał Justin
Miałam nadzieję , że nie będzie już taki oschły jak przedtem. Byłam wtedy strasznie przygnębiona. Nic mi się nie chciało i nadal nic mi się nie chcę. Będę udawać , że nie słyszę. Dobry pomysł. Leżę i nic nie robię. Jakie to nudne. Za nudne. Może jednak. Spróbuje podnieść powieki.
-Panie doktorze, podniosła powieki!-krzyknął Chris i Justin w jednym momencie.
Podzszedł do mnie męrzczyzna w podeszłym wieku. Miał około 60-ęciu lat.
-Jak się pani czuje?-zapytał mnie
-Już lepiej , ale co się stało?-zapytałam zaciekawiona
-Jest pani w depresji albo po?-zadał kolejne pytanie notując coś w mojej karcie pacjenta
-Jestem w depresji , ale powoli mi przechodzi. Nadal nie wiem co się ze mną stało.
- Była pani zdenerwowana podczas wizyty u pana Biebera?
-Tak, ale czy to ma sens. Te pytania?
-Mają duży sens , wręcz ogromny. Będzie pani grzecznie odpowiadać , czy mamy coś pani wstrzyknąć?
-Będę grzecznie odpowiadać. Pamiętam tylko , że zobaczyłam tylko tą byłą Justina i rozmowę z Chrisem i potem mnie zamroczyło.
-Dobrze...Jak pani zareagowała na przyjście byłej pana Biebera?
-Muszę odpowiadać na każde pytanie. To jest przecież oczywiste. No tak pan jest facetem nie rozumie kobiet. Każda kobieta by tak samo czuła się na moim miejscu. Ona pewnie też tak się czuła , ale nie dała po sobie tego poznać. Ma silniejszy charakter ode mnie. Ja jestem z natury słaba. Nigdy nie byłam twarda. To powinno panu wystarczyć.
Chciałam zapaść się pod ziemię. Wyparować co kolwiek. Tylko żeby mnie nie było widać. Zaciągnęłam kołdrę na głowę. I w tedy poczułam ból. Silniejszy od tych co przeżyłam przez całe życie. Ból w przeszywał całe moje ciało. Dreszcz za dreszczem. Do cholery co się ze mną dzieje? Tysiące małych igiełek wbijało mi się w ciało. Nie mogłam powstrzymać wrzasku. Wydarłam się na cały szpital. Słyszałam jak mnóstwo osób się obok mnie kręciło. Podłączali jakieś kabelki, kroplówki i Bóg wie co jeszcze. Moje łóżko zaczęło jechać. Jechałam na spotkanie ze śmiercią. Nie mogłam tego od kręcić. Moje życie było krótkie i cudowne a za razem najgorsze z najgorszych. Życie nie jest jedną wielką bajką ,że wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Tu każdy musi sobie sam radzić. Nikt ci nie pomoże. Jesteś w swojej bajce sam jak palec. Od czasu do czasu wyjdzie słońce , ale część bajki spędzasz w ponurej piwnicy albo w lesie w którym cały czas pada deszcz. Ja miałam to wszystko razem. Najpierw siedziałam w piwnicy a potem uciekłam do mrocznego , deszczowego lasu. Nie było z niego ucieczki. W końcu znalazły mnie wilki i mnie pożarły. Przynajmiej nie musiałam dłużej znosić tych katuszy w lesie tylko wilki szybko mnie rozszarpały. Była to tylko jedna pociecha. Ja zobaczyłam słońce przez kilka minut a może i sekund. Moje życie nie ma sensu. Dobrze , że umieram. Nie zniosę więcej swojego życia. Mogłam wcześniej o tym pomyśleć. Skoczyć z mostu, wykąpać się w ściekach lub rzucić się na pożarcie aligatorom. Zostawiłabym samochód przy autostradzie i rzuciłabym się w bagna. Prędzej czy później by mnie znaleźli. Jak dziewczyna poszła na spacer tam a po kilku minutach już jej nie było. To czemu aligatorki nie chciały by mnie? Za koścista zbyt zmizerniała. Same kości. CSI by nawet nie ruszyło palcem żeby mnie poszukać. Już nie muszę wymyślać nowych przepisów na śmierć. Przecież moje życie zaraz się skończy...


***
Następny rozdział...Już zaczęłam może jutro pod wieczór. Coraz więcej osób czyta mojego bloga. Zawdzięczam to Karolinie. jej bohaterka już wystąpiła. jest to była JB. Dodam jeszcze raz bohaterów. Nie wyszli mi. Ktoś chce pogadać niech napiszę na GG
24999178
I to tyle