21 lipca 2010

Prolog 2 części

Prolog
Minęły równiutkie dwa lata. Pierwszego lipca 2010 roku wygrałam w konkursie „Miesiąc z Bieberem”. Po roku czasu niestety kontakt się urwał. Bardzo tego żałuję , że nie mogę z nim nawet kilku słów. Za niedługo ślub z Drew a ja nie mogę pogadać nawet z moim przyjacielem. Mój narzeczony zabronił mi się z nim skontaktować. Chociaż kilka słów. Nie myśląc wybrałam numer Justina. Osiem,dziewięć sygnałów. Rozłączyłam się. Może Chris. Po 3 sygnałach ktoś odebrał.
-Halo?-zapytał Chris
-Hej, Chris. To ja Emily. Pamiętasz mnie?
-Tak. Co się stało , że do mnie dzwonisz?
-No...Chciałabym...pogadać...z Justinem...przed...śl...ubem-ostatnie słowa ledwo przeszły mi przez gardło.Były jak żyletki.
-Ty wychodzisz za mąż?! Dobrze , że mi to mówisz ,bo...
-Co?
-Justin po twoim wyjeździe. Zaczął pić i brać-powiedział Chris ciężko oddychając.
-Nie wiedziałam...
-Ty dużo rzeczy nie wiesz-powiedział.
Rozłączyłam się. Gorzkie łzy spływały mi pop policzkach. Jak byłam mała chowałam się do szafy i tam płakałam. Może teraz to poskutkuje. Pobiegłam do pierwszej lepszej garderoby i schowałam się w kącie. Płakałam kilka godzin a może kilka minut, ale łez wylałam tysiące. Następny ocean powstanie przeze mnie. Wyszłam z szafy. Trzeba się pozbierać zaraz Drew przyjedzie z pracy. Pobiegłam do łazienki. Umyłam twarz i i pomalowałam spuchnięte czerwone oczy od płaczu. Włączyłam radio. Leciała jak zwykle smutna piosenka. Głos Brodki pasował do smutnych piosenek. Słowa piosenki traktowałam jak opis mnie „Znowu przyszło mi płakać...”. Podeszła do kuchenki i podgrzałam wczorajszy obiad. Bądź twarda-pocieszałam się w duchu. Wyjść za mąż z miłości czy z obowiązku? To pytanie dręczyło mnie do kiedy Chris powiedział o stanie Justina. Mówić Drew o stanie JB? Raczej nie. Spojrzałam na kota , który nic nie robił oprócz spania i jedzenia. Jak mu dobrze. Gdybym była kotem miałabym już 84 lata. Kotą to dobrze. Po 20 latach mają już 80. Wzięłam Tośkę na kolana i przytuliłam. Szkoda , że koty się nie uśmiechają-pomyślałam.-Podniosło by mnie to na duchu. Podeszłam do lustra i obejrzałam swoje odbicie. Ze starzałam się , schudłam. Chciałam stłuc kolejne lustro w tym tygodniu. Według obliczeń pech skończy się za 49 lat. W wieku 69 lat będę już szczęściarą. Nie mam co liczyć na małżeństwo bez kłótni i zazdrości. Kiedy o tym pomyślałam chciałam rozwalić jeszcze jedno lustro , ale ktoś mnie powstrzymał. Odwróciłam się nikogo nie było. Spojrzałam w lustro i ujrzałam odbicie Justina. Popukałam w lustro. Odbija mi? Pójdę do psychiatryka? Nie,nie nie. To mi się nie przewidziało. On tam stał i powstrzymał moją pokaleczoną rękę od rozwalenia następnego lustra. Usłyszałam jak ktoś parkuję przed domem. Otworzyłam drzwi i wyszłam na podjazd. Nie był to Drew tylko Chris.

Brak komentarzy: