1 lipca 2010-z pamiętnika Emily
To chyba tutaj-pomyślałam spoglądając na adres na karteczce. To tylko 31 dni-pocieszałam się. Raczej aż 31 dni z rozpieszczonym dzieciakiem i stadem jego fanek. Może ta druga osoba będzie normalna. Raczej w to wątpię. Nacisnęłam dzwonek. Po chwili otworzył drzwi klon Bieberka. Jak się domyślam był to Christian Beadles. Dzieciaki nie mają pomysłów na swój wygląd?!-Emily Force-przedstawiłam się.
-Justin!!Następna dziewczyna z konkursu!-wrzeszczał klon
-Przy prowadź ją tutaj!-wrzasnął z drugiego końca penthousa
Szłam za nieoryginalnym dzieckiem. Zaprowadził mnie do wielkiego pokoju. Prawdo podobnie był to salon.
-Siema, ty jesteś Emily?-zapytał Justinek
-Tak-od powiedziałam.-A czy ktoś oprócz mnie tu jest?Chodzi o osobę z konkursu.I wtedy zeszła blondynka o szmaragdowych oczach. Nosiła różowiutką sukienkę i buciki na 15 cm obcasie. Mogę opisać ją tylko jednym słowem „Plastik”.
-Hejka! Jestem Amy Line!-wrzeszczała
-Elo-powiedziałam od nie chcenia.
-Mnie nie trzeba przed stawiać-powiedział JB.
-Ja jestem Christian Beadles-powiedział koln.
Usiadłam w kącie na kanapie. Wzięłam komórkę i napisałam kilka SMS’ów do Katy. Co ja bym zrobiła bez mojej starszej siostry.
-Zagramy w butelkę!?-zapytał przyjaciel Biberka
-Pewnie-krzyknleli razem JB i Plasticzek
Kiwnęłam głową i usiadłam na dywanie. Zasady polegały na tym że trzeba kogoś pocałować i wymieniać z nim ślinę 30 sekund. Nie było tak źle.
Jako pierwszy kręcił Justin wylosował klona. Miał taką minę jakby musiał pocałować ropuchę. Christian wylosował Amy potem Plastik mnie. Obrzydlistwo L.Ja wylosowałam Justina. Ja to mam pecha.Było bardzo delikatny. Może kiedyś zmienię zdanie na jego temat. On trafił na Amy a ona na mnie ja na klona i to był koniec gry , bo Justin chciał obejrzeć jak wypadł w wywiadzie na MTV.Dostałam odpowiedź na Sms’a od Katy. Napisała , że znowu się zakochała.Jak ja jej zazdroszę też bym chciała żeby się ktoś mną zainteresował.
-Czas przydzielić pokoje-powiedział Justin.-Emily chcesz wybrać pierwsza?
-Dobrze-powiedziałam nieśmiało
Wybrałam sobie pokój w odcieniach fioletu, lawendy i zielonego. Łazienka była bardzo nowoczesna. Ogromna wanna, umywalka a pod spodem kamienie, marmur dokoła. U mnie w domu też nie było najgorzej choć nie było luksusu, ale było przytulnie. Usiadłam na łóżku i wyjęłam iPod’a z torby.Przesłuchałam każdy utwór po kilka razy. Poszłam do łazienki żeby odświeżyć się. Kiedy wyszłam z pod drzwi wystawała karteczka. Podniosłam ją i przeczytałam „ Dziś o 23 przyjdę do ciebie –JustinPS: Tylko nie zaśnij”. Dziwne.
*
Za pięć 23. Siedziałam na łóżku w piżamie czytając moją ulubioną książkę. Usłyszałam ciche pukanie.-Proszę-powiedziałam.
Do pokoju wszedł Justin.
-Dostałaś list?-zapytał uśmiechając się nieśmiało
-Tak, a o co chodzi?-zapytałam
-Chciałbym ci wyjaśnić kilka rzeczy i zadać kilka pytań.-powiedział JB- Czy podoba ci się tutaj, chcesz coś zmienić?
-Nawet fajnie. Bardzo luksusowo i elegancko a przede wszystkim nowocześnie.
-Masz jakiś strój kąpielowy? Jutro idziemy na basen.-powiedział Bieber siadając obok mnie – Co czytasz?
-„Błękitnokrwistych” Melissy De La Cruz-od powiedziałam.
Justin jeszcze bliżej się do mnie przysunął. Hipnotyzował mnie swoimi czekoladowymi oczami. Zaczęliśmy się całować .
2 lipca 2010
Obudziłam się razem z Justinem. Wyglądał jak małe dziecko. Brakowało mu tylko misia. Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam Amy Plastik Line.-Co robiłaś z Justinem dzisiaj w nocy?-zapytała
-Całowaliśmy się tylko, z ty co robiłaś?-zapytałam tak od nie chcenia z grzecznościZaczęła opowiadać jak była upojna noc z Christianem. A ja odpowiadałam tylko „super” albo „ale ci zazdroszecze”. Wyjęłam z lodówki mleko i wzięłam z szafki musli. Brakowało mi śmiechu podczas śniadania i opowiadania snów. Grzebałam w misce łyżką. Usłyszałam jak ktoś tłucze się po schodach. Kontunnułowalam wykopy w misce.
-Dziewczyny macie za godzinę być gotowe-powiedział Chris.
-Dobrze –powiedziałam kończąc jedzenie
Udałam się na górę do swojego pokoju.
-Panie Bieber...pora wstawać!!!-wrzasnęłam
Spadł z łóżka i nie wiedział co się stało. Ja stałam i się śmiałam.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał obrażony
-Z ciebie głupku-powiedziałam dawając mu buziaka.
-Za godzinę idziemy na basen, więc pospiesz się-przekazałam JB
Zszedł na dół na śniadanie. Wzięłam strój kompielowy w brązowe i niebieskie „esy floresy”, niebieskie japonki i zwiewną sukienkę do kolan w kolorze jasnego błękitu. Rozczesałam włosy i związałam je w luźny koczek. Do torebki spakowałam iPhona, iPoda , ręcznik i błyszczyk , który przynosił mi szczęście. Na nos założyłam OldSchool’owe Ray Bany. Zeszłam na dół Chris i Justin byli już gotowi. Bieber wziął mnie za rękę. Plastik założył wszystko w kolorze różu.
*
Leżałam na leżaku i patrzyłam ja chłopacy strzelali do siebie z pistoletów na wodę. Małe dzieci w ciele dużych chłopców. Zgłośniłam radio leciał mój ulubiony kawałek. To był impuls. Rozbiegłam się i wskoczyłam do wody. Za mną wskoczył Chris. Cyba powinnam przestać nazywać go klon. Zastanowię się. Amy wepchnęła Justina do wody. Wskoczyłam JB na plecy. Płynął żabką ze mną na karku. W końcu spadłam właściwie się ześliznęłam. Usiadłam na murku od basenu i moczyłam nogi. Bieber usiadł obok mnie i pocałował mnie w policzek. *
Znowu nadszedł wieczór. Dziś mieliśmy mieć seans filmowy. Przebrałam się w piżamę i zeszłam na dół. Amy i Chris już byli. Śmiali się i patrzyli sobie w oczy. Usiadłam przy oparciu i skuliłam się. Zamknęłam oczy.3 lipca 2010
Nie wiem jak znalazłam się w łóżku. Czułam się beznadziejnie. Dziś nie wyjdę z łóżka. Choćby Justin za proponowałby nam lot na księżyc. Próbowałam ponownie zasnąć ale nic z tego. Sprawdziłam czy nie mam żadnej nowej wiadomości. Nie było nic nowego. Sięgnęłam po iPod’a.Przesłuchałam kilka piosenek i mi się znudziło. Dopiero teraz zauważyłam , która jest godzina. Była 5:52. Wzięłam swoją książkę i zaczęłam czytać. Po kilku godzinach usłyszałam ciche pukanie.-Proszę-powiedziałam za chrypniętym głosem
Wszedł Bieber trzymając tace ze śniadaniem.
-Nie musiałeś...-powiedziałam ale potem straciłam głos
-Musiałem-powiedział uśmiechając się.
16 lipca 2010
Wreszcie wyzdrowiałam! Jestem zdrowa mogę wreszcie coś mówić! Muszę podziękować Justinowi. Przez te 13 dni byłam rozpuszczana :D. JB chodził do apteki, przygotowywał herbatę z miodem, siedział przy mnie żeby nie było mi smutno. CUDO nie facet. Szkoda że nie długo będę musiała się z nim rozstać. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Za nią następna a potem z oczu spadało tysiące łez. Dobrze, że nikt nie widzi. Szczególnie ten Plastik. Rozpuścił by plotkę i wyszłabym na beksę. Zaczynam ją tolerować nie jest najgorsza. W szkole miałam taką Rumunkę. Tipsy,miniówka, buty na obcasie i tapeta na całej twarzy. Zaczęła wyzywać z równoległej klasy dziewczynę o imieniu Nikki. Rumunka wyzwała ją na pojedynek. Na drugi dzień spotkały się na boisku. Była straszna jadka. Rumunka dała jej z plaskacza a Nicol z kolanka prosto w nos. Nie wiem z kąd wzięły tam się nożyczki, ale Rumunka wbiła je w rękę Nicki. Nikki nie była dłużna i złamała jej palca. Dobrze , że tego nie widziałam tylko Sindy mi opowiedziała. Odbię dziewczyny zabrała policja i nigdy nie pojawiły się w naszej szkole. I to chyba była największa bitwa plastików w naszej szkole. Poszłam się ubrać. Spojrzałam w lustro wyglądałam okropnie. Oczy czerwone i spuchnięte także podkrążone. Dziś makijaż był potrzebny chociaż lekki. Umalowałam się i ubrałam się w czarne rurki, długą tunikę w kolorze fioletowym i czarne Dunki. Zeszłam na dół nikogo nie było. Zjadłam pospiesznie musli i włączyłam TV. Przeleciałam wszystkie kanały i stanęłam na MTV. Właśnie leciał teledysk Somebody to love. Bardzo mi się podobał. Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach.-Ty już wstałaś?!-zapytała Amy
-Tak i to od dawna –odpowiedziałam uśmiechając się.
-Ty chyba nie jesteś śpiochem-powiedziała.- Totalne przeciwieństwo Justina.
-Przeciwieństwa się przyciągają-powiedziałam cicho.
Poszłam na górę i napisałam SMS’y do Katy i Sindy. Bardzo mi ich brakowało.
Do pokoju wszedł Justin z podbitym okiem.
-Do cholery! Co ci jest?! Kto ci to zrobił?!-wrzeszczałam
-Uspokój się.Popstrykaliśmy się trochę z Chrisem.-od powiedział
-O co?!
-O ciebie. Nazwał cię latawicą-powiedział spokojnym głosem , ale widziałam jak zaciska pięści.
- Wystarczyło z nim porozmawiać... Przyniosę ci coś zimnego.
Pobiegłam do lodówki i wyjęłam pierwsze lepsze coś. Wzięłam lody czekoladowe. Wróciłam na górę i podałam JB’emu lody. Przyłożył je sobie do oka.
-I po co ci to było?-zapytałam
-Nie wiem, żebyś się mną zajęła-powiedział po długim namyślę.- To był impuls. Przepraszam.
-Mnie przepraszasz? Niby za co?-zapytałam
- Za to teraz moglibyśmy być razem w restauracji, na przykład.
Przytuliłam Justina i pocałowałam go. Teraz mam pewność , że mnie kocha. Pobił się za mnie. Zależy mu na mnie. Jestem dla niego ważna.
17 lipca 2010
Dziś impreza u jakiegoś kumpla Justina. Podobno jest sławny. Chris nadal się nie odzywa do JB. A on do niego. Nie mogą się pogodzić? Muszę znaleźdź coś na imprezę. Otworzyłam szafę i wygrzebałam kilka sukienek. I teraz , którą wybrać? Niebieską, zieloną, filetową a może różową? Byłam w wielkiej kropce. Zadzwoniłam do Katy.-Co u ciebie siostruniu?-zapytała Katy
- Nie wiem jaką sukienkę wybrać-pożaliłam jej się.
-Weź tą fioletową jest prześliczna-poradziła mi
-Dzięki.
Rozłączyłam się i pobiegłam do łazienki wziąć prysznic i przebrać się. Kiedy tylko się umyłam założyłam sukienkę. Pomalowałam powiekę delikatnym cieniem, usta błyszczykiem w kolorze jasnego różu i użyłam tuszu do rzens. Paznokcie pomalowałam w kolorze sukienki. Do torebki wrzuciłam telefon, iPoda i błyszczyk. Zbiegłam na dół. Chris i Justin siedzieli na dwóch różnych krańcach kanapy. Widocznie nadal na siebie byli obrażeni. Bieberowi powoli schodziła opuchlizna z oka, ale jeszcze będzie widoczna przez kilka dni. Jak zwykle czekaliśmy na Amy. Pewnie ubierze się na różowo. Mam wrażenie , że ona się zmienia nie jest typowym plastikiem jak ta Rumunka tylko to jest normalna dziewczyna jak ja tylko , że wstydzi się pokazać swojego prawdziwego „ja”. Zasługuje na przyjaźń. Wreszcie zeszła J. O dziwo ubrała się na niebiesko. Justin wziął mnie za rękę i udaliśmy się do limuzyny.
*
Impreza była u Ushera. Muzyka grała tak głośno , że myślałam że mi bębenki popukają. Ja jak zwykle usiadłam z boku. Zamówiłam kilka drinków i poszłam na parkiet. Zachowywałam się jakbym miała ADHD. Jak byłam mała miałam fioła na punkcie tańca. Chodziłam na: taniec nowoczesny, jazz, hip hop, balet i taniec towarzyski. Z Sindy zawsze wymyślałam nowe układy a teraz czysta improwizacja. Dałam się ponieść emocją. Kiedy tak tańczyłam ujrzałam znajomy rudy łepek. Podeszłam bliżej...tak to SINDY!
-Sindy!-zawołałam
Obróciła się i uściskała mnie przyjaźnie.
-Co ty tu robisz?-zapytałam
-Bawię się a ty?
-Też. Idziemy na parkiet, zatańczymy nasz układ.
Poszliśmy na środek parkietu i zaczęliśmy tańczyć. Kiedy skończyliśmy tańczyć usłyszałam brawa. Podszedł do mnie Justin.
-Zaraz będzie taniec dla dwojga-szepnął mi do ucha
Usłyszałam melodie piosenki JB „First Dance”.
-Mogę prosić o taniec?-zapytał mnie
W odpowiedzi kiwnęłam głową. Wirowaliśmy patrząc sobie w oczy. Moje był piwne a jego czekoladowe. Potrafił tymi oczami oczarować świat. Niestety po kilku minutach piosenka się kończy. Byłam strasznie zmęczona.
-Justin możemy iść do domu?-zapytałam
-Jeśli chcesz-powiedział.
*
Siedzieliśmy u mnie na łóżku.Byłam już bez sukienki a Justin był w samych bokserkach.
-Jesteś pewna?-zapytał się dla upewnienia
- Tak-opowiedziałam.
Justin rozpiął mi stanik. Całowaliśmy się i nagle weszła Amy. Łzy spływały jej po policzkach
-Amy co się stało?!-zapytałam
-Chris...Powiedział , że zaraz wróci...Nie wrócił do tej pory...-mówiła przez łzy
Założyłam na siebie koszulkę Justina i przytuliłam Amy.
-Wszystko będzie dobrze-pocieszałam ją.
-A co będzie jak jutro nie wróci ?-zapytała mnie nadal płacząc
Zrozumiałam jak bardzo go kocha i , że nie jest plastikiem. Może i lubiła różowy i zachowywała się jak plastik , ale w głębi duszy była bardzo wrażliwą osobą. Kochała Chrisa tak mocno jak ja Justina. JB siedział bezczynnie na kanapie.
-Jak do jutra nie wróci...Pójdziemy go szukać-od powiedziałam na pytanie
-Pójdziesz na chwilę do mojego pokoju?-zapytała mnie ocierając łzy
-Pewnie-powiedziałam uśmiechając się.
Pokój Amy był w kolorze czarnym i białym.
-Posiedzisz ze mną póki nie zasnę?-zapytała
Pokiwałam głową.
18 lipca 2010
Obudziłam się w pokoju Amy. Najwyraźniej zasnęłam i nie wróciłam do sypialni. Zeszłam na dół. Zdałam sobie sprawę , że jestem w koszuli Justina ledwo zasłaniającej tyłek. Trudno niech się gapią na moje gacie. Na dole zastałam Justina i Chrisa. Śmiali się. Usiadłam obok mojego lubego.
-Chcesz coś na śniadanie?-zapytał się Bieber
-No ba-powiedziałam uśmiechając się.
JB zabrał się za gotowanie. Chyba powiem Chrisowi jak jego zniknięcie przeżywała Amy.
-Chris...Chyba sobie nie wyobrażasz jak Amy za tobą tęskiniła?-zapytałam
-Bała się o mnie?-zapytał
-Płakała prawie przez całą noc, póki nie zasnęła z wycieńczenia-od powiedziałam na jego pytanie.
-Chyba jej na mnie zależy-powiedział
-Nie wiesz jak bardzo-powiedziałam
To był koniec rozmowy.
Zdałam sobie sprawę, że niedługo koniec miesiąca. Zebrało mi się na płacz.Oczy mi się zaszkliły. Koniec miesiąca ,koniec Justina. Samotna łza spłynęła po policzku.
-Smaczne śniadanko dla Emily-powiedział podając mi talerz z naleśnikami-Ty płaczesz? Proszę nie płacz...Czemu płaczesz? Masz uczulenie na naleśniki?
-Nie w tym rzecz....Jak tylko pomyślę...,że będziemy musieli się rozstać na koniec miesiąca...-mówiłam przez łzy
-Nigdy cię nie zostawię. Potem będziemy się nadal spotykać-powiedział smutnym głosem.
Zjadłam naleśniki w ciszy a potem udałam się do pokoju. Wybrałam numer Katy i zamknęłam się w łazience.
-Emily to ty?
-Tak to ja. Nie wytrzymam tu dłużej.
-Jeszcze kilka dni wytrzymaj-pocieszała mnie siostra.
-Będę twarda-powiedziałam uśmiechając się.
-Jest gorzej niż u Bunndych?
-Jest tak samo. Napalony dzieciak, plasticzek bez mózgu i Al Bunndy-powiedziałam śmiejąc się
-Brakuje Peggy czy tam Penny nie pamiętam-powiedziała siostra śmiejąc się
- W tej roli obsadzimy sprzątaczkę?
-Będzie idealna.Muszę kończyć Paul zaraz będzie. Papatki i pamiętaj bądź twarda!
Chciałam jeszcze coś powiedzieć , ale już się rozłączyła. Już niedługo moje urodziny 21 lipiec będzie wspaniałym dniem. O ile czegoś nie schrzanię. Wstyd mi się przyznań , ale jestem okularnicą. Teraz nosiłam soczewki. Mam bardzo małą wadę wzroku na jednym oku -0.2a na drugim -0.5. Na co dzień nosiłam czarne nerdy. Z szafy wyjęłam bluzę z Gremlinem i czarne rurki. Z włosów zrobiłam sobie kucyki. Zeszłam na dół i włączyłam TV. Poskakałam po programach. Nie było nic ciekawego. Podkuliłam kolana i zamknęłam oczy.
-Nic ci nie jest?-zapytała Amy.
-Sama nie wiem...Jak tylko pomyślę o końcu miesiąca...-do oczu napłynęły mi łzy
Tym razem Amy mnie pocieszała. Zastąpywała mi Katy.
-Nie martw się wszystko się ułoży...- i ona zaczęła płakać
Ryczeliśmy przez kilka godzin a może przez kilka minut. Miałyśmy czerwone i spuchnięte oczy.
-Strasznie wyglądam?-zapytałam
- Nie jest tak źle, a ja?
-Ty świetnie się trzymasz-powiedziałam uśmiechając się
-Nosisz okulary?-zapytała zdziwiona
-Tak. Nie jest tak źle noszenie nerdów podobno jest modne.
-Chyba też sie przerzucę na nerdy. Ja mam dobry wzrok , ale przecież są zerówki.
Gadałyśmy o różnych głupotach. O chłopakach z podstawówki, jak obchodziłyśmy 15 urodziny, jakie książki lubię. Zapytała także kiedy mam urodziny.
-To za 3 dni-powiedziała zdziwiona.-Czemu nic nie mówiłaś?
-Nie chwalę się urodzinami.
- Do kogo tak często dzwonisz ?-zapytała
-Do mojej siostry. I jeszcze do Sindy mojej przyjaciółki. No tej z , którą tańczyłam na imprezie. Znam ją od pieluchy.-powiedziałam uśmiechając się szeroko
- Podasz mi swój numer?-zapytała Amy
-Pewnie.
Wpisałam jej numer a ona mój.
- Będziemy nadal się widywać?- zapytałam smutna
-Jeśli chcesz...
-Oczywiście , że chcę!-krzyknęłam uradowana
19 lipca 2010
Siedzenie z Amy po nocach nie służy mi najlepiej ani mojej urodzie. Wczoraj bardzo długo rozmawiałyśmy. Ocknęłyśmy się ,że jest 3 w nocy i poszłyśmy spać. Justin nadal się do mnie nie odzywał. Wiedziałam , że coś ukrywa. Byłam bardzo ciekawa co tam siedzi mu w głowie. Coraz mniej czasu zostało tylko 12 dni do końca miesiąca. Amy też martwiła się końcem konkursu. Siedzenie tu nic nie pomoże. Podeszłam do szafy i dumałam co na siebie włożyć. Wybrałam bluzkę z nadrukiem, czarne baleriny i sprane, dżinsowe szorty. Udałam się do kuchni i przygotowałam sobie musli. Po śniadaniu zaszyłam się na trasie. Oglądałam widok na Miami Beach. Sama tu mieszkałam od kilku lat. Ciepłe morze, słoneczne dni a jak padało to ściana deszczu przez kilka minut. Wilgotne powietrze. Widok na morze zawsze wprawiał mnie w dobry nastrój. Bose stopy w gorącym piasku. To było to. Pobiegłam do sypialni i z szafy wyjęłam strój kąpielowy i japonki a także długą tunikę z nadrukiem Merlin Monroe.Wzięłam jeszcze torbę z dwoma ręcznikami. Udałam się na plażę wystarczyło tylko przejść przez deptak. Ludzie jeździli na rolkach, rowerach i deskach. Wybrałam miejsce na plaży niedaleko morza. Leżałam plackiem przez kilka minut. Poczułam jak ktoś we mnie rzuca piaskiem. To był mój były. Drew Lorenz.Widziałam go kilka dni przed konkursem.
-Emily to ty?-zapytał
-Tak to ja. Drew to ty!-uściskałam go
Z Lorezem miałam bardzo dobre stosunki. Ja zerwałam z nim , ale czułam coś do niego. I on chyba też jak tylko gdzieś mnie zobaczył popisywał się. Był dojżalszy od Biebera. Mówiąc szczerze wolałam Drew. Zawsze rozśmieszył mnie swoim dowcipem albo głupią miną. Razem dorastaliśmy. Ja, Sindy i Drew. Nasze matki poznały się na studiach. Były najlepszymi przyjaciółkami. Raz na tydzień przychodzą do siebie i robią babski wieczór. Prawie zawsze jest to piątek.
-Co ty tu robisz?- zapytał mnie
-Stoję-powiedziałam uśmiechając się.
-Nie o to chodzi. Wolno ci tak wychodzić na plażę podczas konkursu?
-Nie wiem , ale nie mogłam już się kisić w penthousie-odpowiedziałam
-Będziesz 1 na imprezie?-zapytał mnie
-Jakiej imprezie?
-No tej urodzinowej co Sindy urządza....Upss! Wygadałem-powiedział smutnym głosem.
-Będę, jak ty będziesz-powiedziałam.
-Ja będę na 1000%.
-Z kimś przyszedłeś?
-Samo poszedłem na plażę. Pomyśleć odstresować się i naglę zjawiłaś się ty i z tego nici.
-Jeśli chcesz mogę iść...-nie dokończyłam bo Drew mi przerwał.
-Nie, nie! Proszę przejdź się ze mną-uśmiechnął się do mnie swoim uśmieszkiem i zrobił słodkie oczy.
-Dobra, dobra-powiedziałam i poszłam razem z nim.
*
-Mogę cię odprowadzić do drzwi?-zapytał i zrobił te słodziutkie oczka.
-Jeśli chcesz...-nie musiałam mówić dwa razy.
Doprowadził mnie pod same drzwi.
-Może wejdziesz?-spróbowałam zrobić słodkie oczy jak on ale mi się nie udało
-Ok
Otworzyłam drzwi i zaprowadziłam Drew do salonu.
-Wypasione mieszkanko-powiedział oglądając salon
I wtedy weszła Amy.
-Hej! Jestem Amy Line-przedstawiła się.
-Miło mi. Drew Lorenz, przyjaciel Emily.
*
Siedziałam w pokoju z Amy. Jak zwykle płakałam. Teraz nie wiedziałam kogo wybrać. Drew czy Jutstin?
-Przy Drew...Jestem sobą...Śmiejemy się...Lubimy te same rzeczy-mówiłam przez łzy.- Jutro wyjeżdżam. Będziemy ze sobą utrzymywać kontakty?
-Oczywiście-powiedziała przytulając mnie- Jeśli wyjeżdżasz dam ci dzisiaj prezent.
Poszła do swojego pokoju i po chwili przyszła z prezentem.
-Proszę-powiedziała.
Otworzyłam pudełeczko a w nim ujżałam piękną bransoletkę. Było na niej kilka zapinek. Otworzyłam otwierane serduszko i zobaczyłam nasze zdjęcie. W gwiazdce było następne zdjęcie. W ostataniej zapince było napisane: „Przyjaciółki na dobre i na złe”. Zaczęłam płakać ze szczęścia.
-To jest...Nie da się tego opisać-powiedziałam.
-Pomóc ci się spakować?
-Jeśli możesz –powiedziałam nadal wzruszona.
Ja pakowałam do walizki a Amy podawała mi ubrania. W 30 minut byłam gotowa. Zadzwoniłam do Drew żeby mnie stąd zabrał. Czekałam w salonie. Justina nie było trudno. I właśnie w tej chwili wszedł.
-Emily zostań proszę...-widziałam jak oczy mu się zaszkliły
-Nie mogę muszę... Nie pasujemy do siebie...Nie mogę...-usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, to znak że Drew już czeka.
Pociągnęłam walizkę i wyszłam. Drew objął mnie ramieniem i wziął ode mnie walizkę.
1 sierpnia 2011
Z Drew jesteśmy parą od ponad roku. Justin dzwoni aż do dzisiaj , ale moim przeznaczeniem jest Drew.Amy jest moją najlepszą przyjaciółką spotykamy się ja Sindy i Amy. Katy planuje ślub z Paulem. Mam być druhną . Życie jest brutalne. Żartowałam moje jest ideale.
***
No to tak zaczęłam pisać część drugą , ale ona będzie w rozdziałach. Jeśli wystąpiły jakieś błędy to przepraszam.
1 komentarz:
nie pisze się Merlin Monroe tylko Marilyn Monroe - sprawdz w wikipedi ;)
spoko rozumiem błędy sie zdarzają
fajne opowiadanko
Prześlij komentarz