06 września 2010

Rozdział 27

Rozdział 27

Oczami Emily

Była już 4 w nocy a ja nadal nie śpię. Wszystko mnie boli...Nadal nie mogłam otworzyć pieprzonych powiek. Spróbuje ostatni raz. Powoli uchyliłam powieki. Ujrzałam białe ściany szpitalnego pokoju. W okół łóżka stało mnóstwo kwiatów. Ciekawe kto je przynosił? Rozejrzałam się po pokoju. Po prawej stronie było wielkie okno i kilka krzeseł. Na przeciw mnie była biała ściana i jakieś inne puste łóżko. Po lewej stronie były drzwi i małe okno przez które odwiedzający mogli widzieć pacjentów nie wchodząc do pokoju. Spróbowałam podnieść się , ale mięśnie mnie nie słuchały. Poczułam ból w okolicach skroni. Cicho jęknęłam. Po chwili w pokoju roiło się od pielęgniarek i lekarzy. Chciałabym cofnąć czas i wszystko naprawić.

-Pani Rodriguez...Zostanie pani dzisiaj jeszcze do południa na obserwacji-powiedział jeden z lekarzy stojących przy moim łóżku.

Kiwnęłam tylko głową i wycięczona zasnęłam.

Oczami Justina

-Halo?

-Pan Bieber?-zapytał męski głos

-Tak...W jakiej sprawie?

-Pani Rodriguez się obudziła...-więcej mi nie trzeba rzuciłem wszystko co w tej chwili robiłem i pobiegłem do samochodu.

Po 20 minutach byłem już pod szpitalem. Recepcjonistka nawet mi nie dała plakietki gościa. Wbiegłem do windy i nacisnąłem przycisk 8. Pobiegłem w stronę Sali gdzie leżała Mily. Otworzyłem drzwi ujrzałem jej uśmiechniętą twarz i szeroko otwarte jej piwne oczy. Zatrzepotała swoimi długimi rzęsami. Nasze spojrzenia się spotkały a wtedy jeszcze szerzej się uśmiechnęła. Podszedłem do jej łóżka.

-Kiedy będzie mogła wrócić do domu?

-Dzisiaj po południu...wszystko z nią w porządku-powiedział lekarz notując coś w karcie Emily. –Mogą państwo porozmawiać.

Wyszedł z pokoju i zostawili nas samych. Zapadła niezręczna cisza. W końcu przerwałem ją.

-Jak się czujesz?

-Dobrze...Gdzie jest Jenny?

-Sindy wzięła ją do siebie...Zaraz tu powinna być wraz z nią i Chrisem-w tym samym momencie do pokoju weszła zakochana para i Jenifer.

-Mama!-krzyknęła radośnie Jenny

-Jenn!-krzyknęła Emily biorąc małą na ręce.

Przytulały się całowały. Musiały za sobą tęsknić , ale Jenifer po kilku minutach się znudziło i chciała do mnie pójść na ręce.

-Tata-szepnęła mi do ucha.

Nie chciałem się w tym momencie rozpłakać , bo wszyscy pomyślą , że jestem mięczakiem. Mocno przytuliłem małą i oddałem ją Sindy. Zaczęła bić Sindy i gryźdź.

-Daj mi ją-powiedziałem biorąc na ręce Jenny.

-I po kim ona to ma?-zaśmiał się Chris

Sindy spojrzała na niego przerażającym wzrokiem masując miejsce w którym mała ją ugryzła.

-Przywiozłaś mi moje rzeczy?-zapytała Emily

-Tak... Kiedy wychodzisz?

-Dzisiaj po południu. Możecie teraz zostawić nas samych. Chciałabym porozmawiać z Justinem...

-Nie chcesz świadków jak ona cię zadźga?-zaśmiał się Chris

Pokiwałem przecząco głową przy okazji robiąc Hair Flip. Jenny pociągnęła mnie za włosy i przy okazji wyrwała kilka. Emily ją skarciła a ja powiedziałem , że wszystko w porządku i nic się nie stało.

-Emily chciałbym ciebie przeprosić za wszystko co ci zrobiłem...-do oczu napłynęły mi łzy.- To co z Karoliną ze mną zaszło...Byłem pijany a ona to wykorzystała.

-Już wszystko sobie przemyślałam...Wyy...-jąkała się.

-Hmmm...?

-Wy...Yyy...

-Wykrztuś to z siebie...

-Wybaczam ci...Dobrze? – ja chyba śnię

Nie mogłem nic z siebie wydusić. Ona tylko się uśmiechała. Po policzku spłynęła mi łza radości.

-Tatusiu czemu płaczesz?-zapytała Jenny wycierając mi łzę.

-Cieszę się...-mocniej przytuliłem małą

-Ja myślałam , że jeśli się płacze to komuś jest smutno...

-Też można płakać ze smutku...-powiedziałem

-Skończyliście?-zapytała Sindy wchodząc do pokoju kładąc na stoliku ubrania

-Tak-powiedziała Emily próbując wstać.

Podałem Jenny Sindy. Emily zatoczyła koło i w ostatniej chwili ją złapałem.

-Poradzę sobie...-powiedziała kulejąc w stronę toalety

-Sindy lepiej z nią idź...-oddała mi Jenifer i poszła do łazienki

-Stary jak ty teraz powiesz mediom...Przecież oficjalnie Emily Force nie żyje tylko Maria Rodriguez... Znowu bierzecie ślub? – powiedziała z zawrotną szybkością- Ona cię wyzywała w wywiadach... Teraz dziwne będzie , że będziesz z nią chodził?

-Nie mów tak szybko... Powtórz wszystko jeszcze raz tylko , że powoli...

-Jak ty to powiesz mediom?-da się już zrozumieć , ale nadal mówił szybko.-Przecież oficjalnie Emily nie żyje tylko Mala...Znowu weźmiecie ślub...?

-Ślub ja nawet nie wiem , że mi całkowicie wybaczyła...

-Daj mi skończyć... Ona wyzywała cię w wywiadach i każdym występie publicznym... I jak to będzie wyglądać jak będziecie razem?

-Też prawda... Przyjdzie czas to się zastanowię...

-O czym tak długo rozmawialiście?-zapytał

-Właściwie zamieniliśmy kilka zdań... Wybaczyła mi...Kumasz?

-Nie jestem dzieckiem żeby nie rozumieć... Tak po prostu ci wybaczyła?

Skinąłem głową i wtedy wyszła Mily w oszałamiającym stroju (kilk). Nie była już dziewczyną chodzącą w trampkach i porozciąganych Tshertach. Była już dorosłą kobietą chodząca na obcasach i w sukienkach. Nie pozwoliłaby wyjść w starym dresie z kołtunami na głowie.

-Może my już jechać?-zapytała.

-My z Sindy przyjechaliśmy 2 osobówką...Jedziesz z Justinem...-muszę mu kiedyś podziękować , że przyjechał 2 osobówką.

-Gdzie stoisz?-zapytała wzruszając ramionami

-Rząd A miejsce 57-powiedziałem idąc w stronę wyjścia.

Pod szpitalem było mnóstwo paparazzi. Z trudem przedarliśmy się do samochodu.

-Ja prowadzę-powiedziała Em.

-Czemu ty?

-Bo tak mówię-siadła za kierownicą.

-Nie masz kluczyków...

-Daj!-podałem jej kluczyk

Kiedy już siedzieliśmy w samochodzie upewniłem się czy potrafi prowadzić.

-Zdałam za pierwszym razem-powiedziała dostosowując fotel do swoich potrzeb

-Tylko się pytam-powiedziałem zapinając pas.-Nie chcę żeby Jenn się coś stało.

-Nie martw się...

Cały czas klnęła na innych kierowców. Co chwile przewracałem oczami.

-Przekraczasz prędkość –zwróciłem jej uwagę

-Nie pouczaj mnie! Znam się na przepisach... Wolniej jechać nie możesz?!

-I ty zdałaś za 1 razem...?

-Tak-wyszczerzyła swoje białe zęby w złośliwy uśmieszek

Co chwile zwracałem jej uwagę typu : czerwone światło, autobus zaraz się zatrzyma, ustąp itp.

W końcu byliśmy pod jej willą. (kilk)

-Ładnie się urządziłaś-powiedziałem wysiadając z samochodu.-Wiesz , że mieszkasz 5 przecznic ode mnie?

Wzruszyła ramionami i wzięła ode mnie Jen.

-Idziesz jutro na obiad do Chrisa i Sindy?-zapytała otwierając drzwi

-Tak...A ty?

-Może jak się wyrobię... Wejdziesz?

-A mogę...Nie masz żadnych pułapek czy coś w tym stylu...?

-Nie żartuj...Nie mam niczego takiego...Może będę mieć spleśniały ser w lodówce to jedyne co jest niebezpieczne-zaśmiała się.

-Na pewno...?

-Może jeszcze coś innego co jest spleśniałe ...Czego się napijesz?

-Wody jak jest...

-Tatusiu zobacz jak wygląda mój pokój!-ciągnęła mnie za rękę

Poszedłem posłusznie za małą i otworzyłem drzwi do wskazanego przez nią pokoju. Ściany dziecięcego pokoju były liliowe a meble białe. Całość wyglądała mniej więcej tak. Na półkach stały zdjęcia Emily i Jenny. Może kiedyś i moje będą tam stać. Mała pokazywała mi mnóstwo swoich zabawek i kazała się nimi bawić. Cały czas się śmiała ze smoka Justina, który rozśmieszał małe dziewczynki. Po chwili Em przyszła z wodą i Jenn kazała się też jej bawić. Miała być moją „żoną”. Pomagała mi rozśmieszać małe dziewczynki. Mily chciała żeby Jenny poszła spać , ale ona się rozpłakała jak musiała iść do łóżeczka.

-Zasnę jak tatuś mi opowie bajkę!-zadziwiła mnie swoimi wymaganiami.

-Justin?-i jak tu się nie zgodzić

-Jaką ci przeczytać?-zapytałem patrząc na półki z książkami

-Zmyślankę!

-Jaką zmyślankę?-zapytałem robiąc dziwną minę

-Bajka , którą sam wymyśliłeś-wyjaśniła Emily.

Usiadłem na łóżku i zacząłem opowiadać bajkę o księżniczce o imieniu Jenifer , która poznała dużo zwierzaków i na tym się skończyła , bo Jenn zasnęła. Po chichu wymknąłem się z pokoju. Na dole w salonie siedziała Emily.

-Ja już muszę iść...Do zobaczenia-pożegnałem się.

Wsiadłem do samochodu i po 5 minutach byłem już pod domem.

***

Dziękuję za wszystkie komplementy <33 LoVciam was <33

Co ja bym bez was zrobiła? Zadźgałabym się kilka razy żyletką... Przesadzam?

Dzisiaj chciałam całe 17 osób zadźgać...Jestem przewodniczącą klasy ;//

Licze na pocieszanie...Całe 20 minut przerwy ryczałam jak dziecko NEO xd

Mam znajomości xd Oddam dziennik Gackowi niecvh się kujon cieszy;p

Zdaje mi się , że akszyn się za szybko rozwija ;|

Trudno...

Następny jak będzie 27 komci wiem , że dacie radę!

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

zajebisty

Karolinaxx pisze...

Boski jak zawsze . ;)
Nie będzie tak źle, ja byłam szkoły a chciałam być redaktorem gazetki . xD

Hoopy. ♥ pisze...

mogłaś zostać...Bym czytała co tam na tworzyłaś :**
Może nie będzie , ale reprezentuje klasę... ;//
Porozpaczam kilka dni i się uspokoje

Anonimowy pisze...

superr xdd

olacola pisze...

Superowy jak zwykle
Jestem Ciekawa co będzie dalej :?

its natalia pisze...

świeeetny ! ♥
sorrki, że nie zrobiłam tej parodii :(( nie mogłam się za to zabrać, bo ciągle mi przeszkadzali, nawet napisać nie dałam rady ! ;( huj z tym, też zawarłam nowe znajomości, ale na przewodniczącą nie mam najmniejszych szans xdd ja mam spoko klasę i wgl ^^ a `akszyn` nie rozwija się za wszystko, tylko milly za szybko wybaczyła, jak się kobita upiera i długo obraża, to znaczy, że nie jest taka łatwa. xdd

tinsss26 pisze...

b.fajny ! :)

Kasia pisze...

Miluś jest zajefajny... Już się nie mogę doczekać publikacji 28 ^^
Pisz...! Taa...Gaćkowi oddaj ;p
A nie lepiej Sashy ?
Czekam na nn

Somebody pisze...

bardzo fajny zresztą jak zwykle :)

Anonimowy pisze...

SuuuuuuuuuuupppppppCioooooooooooo!!
Dawaj nastepny !!

Adzia pisze...

Fajny :)

Emila pisze...

zajfajny ;)
dodawaj szybko następny ! ;)) ^^