Po co ja tu jeszcze siedzę? Jakim cudem Kate mnie namówiła?
-Długo jeszcze?-zapytałam się po raz setny.-Nie chcę czekać na piski jakiejś fanki , która wygra ten konkurs...No mogę już pójść?
-Tylko 5 minut i będą już wyniki-przekonywała mnie siostra.- Co będzie jak wygram, a ciebie nie będzie przy mnie?
-Poradzisz sobie. I te 5 minut były 10 minut temu. Wyjdę tylko na dwie...-i przerwał mi skrzeczący głos w głośniku
-Sprawdzam mikrofon...Raz ... Dwa...Trzy- wysoki szatyn mamrotał do mikrofonu. –Jestem Scott i chciałbym wylosować dwie zwyciężczynie konkursu. Zwyciężczynie spędzą miesiąc z Justinem ( piski dziewczyn w tle) Widzę się cieszycie. A teraz popatrzcie na swoje numerki.-od niechcenia spojrzałam na karteczkę gdzie był napis „ 876 Powodzenia!” Wywróciłam teatralnie oczami i popatrzyłam na siostrę , która umierała z podniecenia. Biebergasmu dostała.- Jedną zwycięzców jest numerek 461!- wysoka tleniona blondynka wstała i pobiegła do jak mu tam ...Scotta – Drugą zwyciężczynią jest numerek... Jest... Numerek Osiemset...Siedemdziesiąt...Sześć! Osiemset siedemdziesiąt sześć!
-WTF?!-wrzasnęłam- Kate ja muszę naprawdę tam iść?
-Pewnie! Leź tam , bo inaczej ode mie dostaniesz wpierdol i przegapiłaś zajebistą okazję!
Niechętnie wstałam i powlokłam nogami w stronę. Czułam na sobie wzrok tysiąca dziewczyn , które ze złości syczały , inne płakały a także próbowały poprawić numerek żeby był taki sam jak mój. Zarzuciłam kaptur i wsunęłam głębiej ręce w kieszenie. „Emily bądź pewna siebie, Emily bądź pewna siebie!” . Stanęłam na pierwszym schodku i podeszłam do tego facecika. Sztucznie się uśmiechnęłam , tak jak pseudo „Starsy Disneja”.
-Gratulacje dla dziewczyn , a teraz zbierajcie manatki.-wydarł się , a potem szepnął do mnie i blondynki:-Wy zostańcie muszę podać wam adres , na który musicie przyjść.-wzruszyłam ramionami i przyjrzałam się blondynce. Miała nogi aż do nieba , no dobra aż takie długie to nie , ale podobne , maiła z jakieś 175 cm wzrostu, szczupłą sylwetkę , ciasne rurki podkreślały jej delikatne biodra , na ramionach opadały farbowane blond loki , a na czubku głowy widać było czarne odrosty. No w sumie ładna.
-Jestem Taylor Wilson , a ty ?-uśmiechnęła się szeroko i podała mi rękę , ale je swojej nie podałam , może jakiegoś tyfusa złapie czy co ,albo kurzajki. Najwyraźniej się trochę speszyła.
-Emily Edwards, ale wolę Em , albo Mily-powiedziałam bezbarwnym tonem.
-Wygląda na to , że razem spędzimy razem z Bieberem i Christianem , pewnie Rayan i Chaz też się napatoczą.
-Kim jest Christian, Rayan i Chaz?-zrobiłam dziwaczną minę.
-To kumple Justina-uśmiechnęła się , ale raczej ironicznie niż przyjaźnie.- Nie wiedziałaś?
-Mhm...Nie kręci mnie Zjeber i jego sprawki.
-Adres jest na karteczkach. Pierwszego lipca Justin będzie tam czekać- znikąd się pojawił Scott i wręczył nam białe karteczki z jakimiś adresem. Pewnie na South Beach będziemy mieszkać. Zgadłam. Trochę postoję w korkach , no ale trudno. Wyszłam z Sali i skierowałam się w stronę samochodu Katy , bo mój rozwaliła Kim w zeszłym tygodniu.
-I co?-zapytała się wsiadając do Astona Martina. >> klik<<-Idziesz do Biebera?
-Tak, i będę spędzać cały miesiąc z Nim i jego gejowskimi kumplami.
-Dobra jedziemy- i odpaliła samochód i skierowała się w stronę Pine Tree Blvd. ***
Witam! Po długiej przerwie chcę wzowić Story. Trochę pozmieniam , ale o tym się przekonacie ; )
Nie wiem co o tym sądzicie, więc napiszcie w komentarzach. Potrzebuje ich co najmniej 2 ; *
Kocham was jeśli czytacie
3 komentarze:
Super ! :)
Emcia tak się cieszę że znowu jesteś.
Napewno będę czyłatała jak będę miała dostęp do kompa.
Co do rozdziału super
kiki ;*
Świetny, świetny i jeszcze raz świetny!
Prześlij komentarz