08 sierpnia 2010

Rozdział 14



Oczami Emily
Nie byłam pewna czy wynajęcie detektywa było dobrym posunięciem. No trudno stało się. Minął już 2 tydzień od kiedy JB nie chce ze mną gadać. Psychicznie tego nie wytrzymuje.  Chciałabym uciec gdzieś i zostać tam na zawsze. Szczęśliwa bez zobowiązań.  Jutro dowiem się co Justin knuje. Elvis wyrwał mnie z obmyśleń.  Ten szczeniak pozwalał mi zapomnieć  o problemach. Zawsze poprawiał mi samo poczucie. Wezmę go na spacer. 
*
Nie spodziewałam się , że przeszłam aż do Tatumn Park. Przeszłam całe South Beach i doszłam do połowy North Beach. Nic dziwnego jak chodzi się po plaży. Usiadłam na jednej z ławek. Dziś było przyjemnie. Nie było duszno ani za gorąco wiał lekki wiaterek.  Patrzyłam się na przechodniów i ludzi uprawiających jogging.  Kiedyś jak byłam mała ( czy. 10 lat) uwielbiałam przychodzić tutaj na plac zabaw wraz z Sindy i Drew.  Na myśl o nim przechodził po mnie dreszcz.  Chciałam wymazać go z pamięci , ale nadal nie mogłam. Muszę uciec od przeszłości , ale nie potrafię.  Gdyby wszystko byłoby takie proste świat byłby lepszy. Z obmyśleń wyrwał mnie głos karetki. Ciekawe co się stało? Elvis zaczął  szczekać.  Powinnam już iść. Wstałam i udałam się w stronę  plaży wraz z moim pieskiem.
Oczami Justina
Pora się jej oświadczyć. Dlaczego tak długo zwlekałem?  Sam nie wiem.  Gdzie ona jest? Przeszukałem cały dom, a jej nigdzie nie ma. Pewnie poszła z tym kundlem. On wszystko niszczy pomiędzy nami...Wybrałem numer  Em. Jeden sygnał...drugi sygnał...trzeci sygnał...czwarty...piąty...jedenasty. Rozłączyłem się.   Pewnie nie słyszy jak dzwoni jej telefon.  Za kilka minut znowu zadzwonię , może wtedy odbierze.  Tylko kiedy znajdzie się „ta” odpowiednia chwila.  Znalazłem już odpowiednie miejsce. Tylko czekam na odpowiedni moment. Mam chwilę spokoju może napiszę nową piosenkę...
Oczami Emily
Jestem nareszcie w domu. Elvis ciągnął smycz. Nie czułam swoich nóg.  Przejście 12 kilometrów robi swoje. Teraz wezmę tylko odprężającą kąpiel i się położę. Wyjęłam klucz z torebki i przekręciłem w zamku. Przeszłam te kilka kroków i ujrzałam Justina grającego na gitarze. Czule na mnie spojrzał...Jak mogłam go o coś podejrzewać...Pewnie musiał coś załatwić w studio czy coś. Tak to jest jeśli ma się za chłopaka gwiazdę R&B. Usiadłam obok niego na sofie. Pogłaskałam go po policzku. Dostałam buziaka na powitanie. Elvisowi najwyraźniej nie podobał mu się tan pocałunek. Warczał na Justina. Zazdrosny czy co? Chyba tak...Nie robiłam nic sobie z tego , że Elv nadal szczekał i warczał...Głupi pies.
-Co grałeś?-zapytałam
-Nic takiego. Napisałem nową piosenkę...
-Zagrasz mi ją?-zrobiłam słodkie oczka kotka ze Shreka
Jego głos koił moje uszy. Zawsze mnie uspokajał. Oparłam głowę o jego ramie. Leżałam tak póki nie zagrał ostatniej nuty.  
-Pojedziesz ze mną jutro do sklepu muzycznego?-zapytał
-Mhmm...-hipnotyzował mnie swoimi czekoladowymi oczami- A jak wrócimy przejdziemy się na plaże?
-Jeśli chcesz...-powiedział całując kącik moich ust.-Obejrzymy coś?
W odpowiedzi kiwnęłam głową.  Justin objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. Uwielbiałam zapach jego perfum.  Nie patrzyłam się w płaski ekran tylko w mego lubego. Po jakimś czasie usnęłam. Sen był cudowny. My we dwoje na wzgórzu przy wielkim dębie o zachodzie słońca. Najpiękniejsze miejsce na ziemi. Justin chciał coś wyjąć z pudełeczka...Z tego cudownego snu wyrwał mnie Elvis.Rzuciłam w niego jedną poduszek. Próbowałam jeszcze raz zasnąć , ale mi się to nie udało.  Wygrzebałam z szafy krótkie spodenki  i czarną tunikę.  Do wanny napuściłam wody. Dla mnie była trochę za gorąca. Napuściłam trochę zimnej wody a potem dolałam mydlaną różę.
Oczami Justina
Przygotuję śniadanie dla Emily. Pewnie jeszcze śpi. Tylko co zrobić na śniadanie...Może naleśniki. Najlepszy pomysł.
Oczami Emily
Kiedy się ubrałam do kuchni zaprowadził mnie aromat smażonych naleśników.
-Dzień dobry-pocałowałam Justina w policzek.
-Bardzo dobry...Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, a ty słodko w tym fartuchu-umazałam palec w mące i dotknęłam nim nosa JB.-A teraz jeszcze bardziej słodko.
-Jeśli jestem taki słodki, zasługuje na słodkiego całusa-wskazał na swój policzek , ale ja miałam inne plany.
Całowanie w kuchni niczego dobrego nie prowadzi. Jestem cała w mące Justin się poparzył a naleśniki się przypaliły.  Na śniadanie zjedliśmy płatki z mlekiem. Naleśniki były do wyrzucenia. Przy śniadaniu się cały czas się śmialiśmy. Byliśmy jak rodzina. Normalnie stare małżeństwo.Po 9 wybraliśmy się do sklepu muzycznego. Nie mieliśmy daleko , więc przeszliśmy na piechotę na Lincoln Road. Justin gadał ze sprzedawcą a ja gładziłam Keyboard. Kiedyś grałam na pianinie , ale przerwałam granie jaki i całą pasję dotyczącą muzyki. Przypomniały mi się chwile przy fortepianie u babci Anny. Do oczu napłynęły mi łzy. Usiadłam na krzesełku przy instrumencie i wygrałam „Dla Elizy”. Nie po wstrzymywałam łez. Nie miałam na to już siły.  Nie mogłam oderwać palców od klawiszy. Przerażony podbiegł do mnie. Martwił się o mnie.  Próbował mnie uspokoić , ale mu się to nie udawało. W końcu wyszłam z amoku i rzuciłam się w ramiona Biebra. 
-Nic ci nie jest? Co się stało?-pytał mnie zaniepokojony
-Już wszystko w porządku-uspokajałam go.
-Spójrz mi w oczy...-hipnotyzował mnie.
-To dźwięk pianina lub fortepianu na mnie tak działa. Wspomnienia...
Po kilku minutach byłam już spokojna. Justin kupił co potrzebował i wyszliśmy. Wszędzie łaziliśmy za rękę. Wstąpiliśmy jeszcze do Strabruck’a na lody. Wróciliśmy do domu. Przebrałam się w czarne bikini i spakowałam rzeczy na plaże. JB czekał na mnie na dole. Nie lubiłam plaży południowej. Zawsze była pełna ludzi , gwiazd , paparazzi i barów. Wolałam spokojną północną plażę. Nikt nie zaczepiał cię i nie robił zdjęć. Po kilkunastu minutach byliśmy przy Tatumn Park. Zapłaciłam za parkowanie na następne 2 godziny. Przechodząc przez park do Justina podbiegło kilka fanek. Dał im autografy i zrobiły sobie z nim zdjęcia. Nigdy nie podejrzewałam , że przejście 100 metrów może zająć 30 mniut. Leżeliśmy na plaży i gapiliśmy się na siebie póki Justin nie dostał piłką w głowę. Zagrał z chłopakami w Rugby. Normalnie jak dziecko.  Nigdy ruggby mnie nie pociągało szybciej koszykówka. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. 
-Halo?
-Z tej strony Karolina...
-Czemu chcesz ze mną gadać?-ręce zaczęły mi się trząść.
Na twarzy próbowałam sztucznie się uśmiechnąć żeby Bieber niczego nie podejrzewał.
-Chciałabym wyjaśnić ci kilka rzeczy dotyczące Justina...
***
Złapałam sygnał. Pisałam to kilka godzin... Mam focha nie było tutaj 25 komentarzy :/ , ale i tak dodałam :) Teraz ma tu być 14 komentarzy żeby był następny.  Spanie na podłodze nie należy do najprzyjemniejszych czynności. No , ale dzięki temu macie 14 rozdział. Miałam chwilę żeby napisać co się stanie w nastęnych rozdziałach i jak skończy się część I. Nie będę więcej pisać , bo coś zdradzę. W czwartek znowu jadę na 5 dni :((
Buzia :** <33
PS: Karolina jeśłi to czytasz ( wiem to) my wszyscy chcemy żebyś nie kończyła z blogiem. My wszyscy go kochamy! Proszę odwieś go dla nas. 

13 komentarzy:

dominikula25 pisze...

ciekawie ;d

Magda~K pisze...

yhymmm
noo fajnie! :)
czekam na nastepny!: ***

nika474 pisze...

no spox
czekam na następny

kakinda pisze...

Ja ?
_________________
Będziesz pisała książki ;))

Kaśś pisze...

Fajny, czekam na następny,

Hoopy. ♥ pisze...

Nie kakuś chodziło mi o Szarą :)

kakinda pisze...

Aha spoko ;D

Anonimowy pisze...

Super:)

olacola pisze...

Superowy jak zawsze
Czekam na następny
pozdrawiam :)

Kaśśś pisze...

Bardzo fajny rozdzial jak wszystkie inne.
Czekamk na nastepny

Adzia pisze...

Świetny rozdział ;)

Kropeczka123 pisze...

Ciekawy , ale mogl by byc troszke dluzszy asle to nic czekam na nastepny

Śmierdziuch pisze...

Fajne ciekawa jestem następnego ;)