Oczami Emily (rano ,po imrezie)
W całym domu było słychać mój krzyk. Kiedy weszłam do pokoju moim oczom ukazały się skrawki mojej sukni. Zaraz do mnie przybiegła Sindy wraz z mamą.
-Co się stało?-zapytały równocześnie
-Moja...suknia...-mówiłam przez łzy.
Moja rodzicielka mnie przytuliła.
-Przecież masz...Zapasową...Prawda?-pocieszała mnie
-Mam tylko , że w willi... Sindy pojedziesz po nią... Tu masz klucze-podałam jej 2 klucze.
-Sindy pojedzie po suknie, a my pójdziemy do kosmetyczki i fryzjera.
-Zadzwonię jak będę mieć suknię-powiedziała wychodząc z pokoju.
-Ja się przebiorę mamo...
Przebrałam się w to. Zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam z lodówki jogurt. Trzeba dbać o linię szczególnie przed ślubem.
*
Byliśmy w drodze na lotnisko. Już za 2 godziny będę z Justinem... Czemu nie da się przy spieszyć czasu jak w Simsach. Łeee ja chce być już z nim.
-Emily wysiadamy-zakomunikowała mama.
Mieliśmy lecieć prywatnym odrzutowcem Justina. Wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę wejścia na lotnisko. Jak tu fjnie zimno... Mnóstwo paparazzi cykało mi zdjęcia. Ja taka wyjątkowa czy co? Podszedł do nas goryl Justina.Poprowadził nas do bramek. Jak każdy podróżujący musieliśmy i przejść odprawę. Jak ja tego nie lubię... Po jakiś 15 minutach wchodziliśmy już do odrzutowca. Za godzinę będziemy na Bahamach.
*
Makijażysta i stylistka krzątały się przy mnie. Suknie mam już na sobie... Sindy stroiła się w osobnym pokoju a mama już była na ślubie.
-Jeszcze długo?-zapytałam zniecierpliwiona
-Proszę poczekać jeszcze minutkę...-makijażysta nadal robiła coś na mojej twarzy
-Minutka była 30 minut temu...
-No gotowe...
Spojrzałam w lustro. To nie byłam ja tylko ktoś inny. Nie byłam sobą tylko jakąś wymalowaną brunetką. Jak ja się pokaże... ( wyglądałam miej więcej tak)
-Tylko proszę nie płakać-upominała mnie baba od makijażu.
-Dobrze... Mogę już iść?
-Tylko welon-powiedziała stylistka majstrując coś przy moich włosach.
Do pokoju weszła Sindy. Wyglądała olśniewająco...
-Chyba pomyliłam pokoje-żartowała.
-Sindy daj spokój... Nie przypominam siebie...
-Przypominasz...Musimy już jechać ty jedziesz osobną limuzyną.
-Sama?-zrobiłam słodkie oczka
-Tak sobie życzył Justin...Idziemy?
-Pewnie.
Zeszłam po schodach. Udało mi się nie przewrócić. Powoli wsiadłam do limuzyny, próbując nie przydeptać sukni. Droga na plaże była krótka około 5 minut drogi. Kiedy dojechaliśmy wygrzebałam się z samochodu.Usłyszałam marsz weselny. Już czas iść...
9 komentarzy:
dzięki za ten rozdział ;)
Hm...wyobrazam sobie JB i Emily na plaży w tle lazurowe morze... i wgl.
nio bo tak jest
http://www.flowersforeverhawaii.com/Portals/105/DSC01308.JPG
Tak wygląda miejsce na ślub...
ładnie...
proszę cię dodaj 2 część jak najszybciej bo ja nie wytrzymam :)
Dodaj jeszcze dzisiaj ^^
Świetny rozdział :)
Swiczny rozdzial
Swiczny rozdzial
omg ! Już ślub ? nieżle :*
Ja nie mam pomysłu .., weny brak :(
jak wymyślisz tak bedzie !
Dodawaj jak najszybciej następny do tego bloga jak i drugiego *_*
Buśśśki :**
Anuś a co mi pozostaje... Wszyscy tak proszą i proszą o ten ślub...A mi wena się skończyła po 3 zdaniach w 2 części się zacięłam...Szybciej napiszę na moim 2 blogu tam jest MEGAŚNA wenusia
Nie zdziwicie się jak będzie smutne...Miałam taki dzień lepiej nie gadać =.= Wylałam dzisiaj więcej łez niż przez całe życie...
Prześlij komentarz