22 sierpnia 2010

Rozdział 22



Oczami Emily (rano)
Leżałam na łóżku i gapiłam się na mojego lubego...Powinnam mówić na niego mąż , ale ten zwrot do niego nie pasuje...Jest jeszcze za młody żeby do niego mówić „Kochany Mężulku...”. Może za jakieś 20 lat zmienię zdanie.  Dzisiaj jedziemy w naszą podróż poślubną...Do tej pory nie wiem co on tam wymyślił... Usłyszałam mruczenie Justina , który nadal spał... Pójdę się przebrać. Poszłam do łazienki i ubrałam się w to. Kiedy wyszłam z toalety Justin siedział przy komputerze. Pocałowałam go w policzek na dzień dobry.
-Jak się spało?-zapytałam
-Cudownie...-denerwował się czymś co oglądał na ekranie swojego Mac’a.
Pewnie jakaś fanka go za spamowała... Nie będę się w to mieszać...
-Co dzisiaj przed odlotem robimy?-zapytałam
-A co chcesz-walczył nadal z komputerem.
-Ty wymyśl...
-Naprawdę dzisiaj nie mam głowy do tego...
-Trudno ponudzę się w hotelu-powiedziałam wychodząc z pokoju.
Udałam się w stronę windy.  Wyszłam z luksusowego hotelu i udałam się w stronę Lincoln Road. Paparazzi cały czas cykało mi mnóstwo zdjęć. Nic z tego sobie nie robiłam. Weszłam do Starbruck’a i kupiłam shake’a. Po drodze weszłam jeszcze do sklepiku żeby kupić wodę mineralną i przy okazji kupiłam brukowce żeby dowiedzieć się o czym się rozpisują. Wyszłam ze sklepiku i udałam się w stronę plaży. Usiadłam z jednych leżaków należących do C Ritza. Zdjęłam trampki i przeszłam się boso  wzdłuż plaży. Po godzinnym spacerze wróciłam do hotelu. W pokoju Justin nadal wyżywał się na komputerze.
-Co tam?-zapytałam patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Ughh...każdy włos w inną stronę. Rozczesałam włosy i zaplotłam je w dwa warkocze.  
-Nic...Już kończę.
-Poczekam...Ty w ogóle coś zjadłeś? Ja na spacerze opiłam się shake’em. ..
-Nie miałem czasu zadzwoń na obsługę coś przyniosą.
Posłusznie wykonałam polecenie i poszłam do łazienki nie wiadomo po co...Tak żeby coś zrobić.  Usłyszałam otwieranie drzwi od pokoju.  Ujrzałam wysokiego latynosa wiozącego wózek z naszym jedzeniem. Nie wiadomo dlaczego powiedziałam.
-Buenos días.-przywitałam się
-O es un orden estatal.-powiedział podając tacę z jedzeniem
-Gracias.-podziękowałam
Wyszedł z pokoju.
-Ty umiesz mówić po hiszpańsku?!-zapytał zdziwiony Justin
-Tak... Jestem pół amerykanką pół latynoską i wszyscy od strony mamy mówią właśnie po hiszpańsku.
-Aaaa...-nadal wyrzywał się na laptopie
Zjadłam w spokoju śniadanie. Kiedy skończyłam zamknęłam laptop Biebera i się uśmiechnęłam.
-Dość...Ty w bokserkach a już 15...
-Za 2 godziny mamy samolot-dopiero teraz oprzytomnił.
Cudem się nie spóźniliśmy na samolot. Justin po drodze po lotnisku kupił sobie miśka klik.  Jacy ci faceci dziecinni. Weszliśmy do samolotu a po pierwszych minutach lotu usnęłam. Obudziłam się dopiero na miejscu. 
-Gdzie ja jestem?-zapytałam zaspana.
-W Paryżu... Śpiąca królewno.
-Naprawdę?! Mówisz po francusku...?
-Trochę...
-Twój dziadek mówił po francusku...Tak?
Kiwnął potwierdzająco głową. Samolot wreszcie wylądował. Wysiedliśmy z samolotu i rzuciło się na nas mnóstwo fanek Justina. Ja jak zwykle oberwałam i się rozryczałam. Drogę przez lotnisko spędziłam stojąc obok goryla Justina. W końcu dotarliśmy do limuzyny, która zawiozła nas do hotelu.  Wszystko załatwiał Justin a ja stałam tylko z boku.  Po załatwieniu wszystkich spraw weszliśmy do pokoju klik. Zrobiliśmy to samo co wczoraj xD...
***
Wyszedł trochę krótki... Ale jest ^^ 
Mało ciekawy ,ale jest
 Gdyby ktoś nie kumał hiszpańskiego tam pisze dzień dobry potem o to państwa zamówienie i na końcu dziękuję. Szaruś nie kończ z blogiem my tego ci zabraniamy teraz my tobie wypowiadamy wojnę... Kto ze mną?Następny jak będzie 22 komentarze i daję anonimki...
BUUUUUZIA OD EMCI :** ;3
Mam lepszy humorek , bo jutro... Nie powiem ^^

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja też na wojnęę...
Pierwsza :D
Ha, w końcu!
Fajoowy rozdzialik i wcale nie krótki wredoto :P
Pozrdo od Mooni :)

(monalizia) nie chciało mi się logować

olacola pisze...

Super
Ja też popieram wojnę przeciw szarej :D
Pozdrawiam :)

Cranberry . pisze...

Super ;)
Ciekawe co tam kombinował na tym laptopie tyle czasu :D

NA WOJNE !! xD

Magda~K pisze...

ehh przyznam ze miałam beznadziejny humor ale jak to przecztałam odrazu mi sie poprawił :P:))
do NN :P:****

Hoopy. ♥ pisze...

A to zobaczycie... Wredota ze mnie... Będzie akcja...Wielgaśna jak...
...
Mount Everest xD

kakinda pisze...

Ahaha.
Kocham te wojny <3

Rosalie_989 pisze...

Jestem z tobą xD
TZn. chodzi mi o blogaska Szarej xDDD

Shawty pisze...

wojna <3 wkraczam .!
A co do rozdziału? to do kitu i bezsensu :d , oczywiście żartuję ten rozdział jest cudowny.., lepszego nigdy nie czytałam :***
Kiedy następny .? Czekam *_*

Adzia pisze...

No i szykuje się kolejna wojna ;p
Rozdział super :)

Kaśśś pisze...

Czekajcien tylko załoze cos odpowiedniego na wojne.
(Pół godziny póżniej)
Już jestem gotowa. Ruszay w droge. Wojna będzię fajna. I LOVE WOJNA.
Rozdział swietny. Czekam na nastepny


kiki (http://you-are-my-destiny-justin.blogspot.com/)

Anonimowy pisze...

małą pomyłkę miałaś. ubrałaś ją w buty na koturnie, a później pisałaś " ściągłam trampki " , ale ogólnie to fajny .


Claudiax33

Somebody pisze...

fajny rozdział nom ja też idę na wojnę z Szarą nie damy jej skończyć z blogiem!