28 sierpnia 2010

Rozdział 25

Rozdział 25
Oczami Justina
Patrzyłem się to na twarz Jenny. Przy Em cały czas lekarze się kręcili więc nie mogłem jej ujrzeć . Jenn siedziała na moich kolanach , bo lekarze nic jej się nie stało , bo miła dobry fotelik. Gdzie ja kurwa byłem jak ona się urodziła...?! Gdzie ja byłem kiedy stawiała pierwszy krok, powiedziała pierwsze słowo...? Muszę to wszystko jej wynagrodzić. Nie zostawię ich teraz samych. Nie opuszczę ich na krok. Lekarze nerwowo wykonywali coś przy Mily. Musisz żyć rozumiesz?! Nie możesz tak po prostu odejść! Nie zostawiaj nas!
-Cio się stało mamusi?-zapytała Jenifer
W odpowiedzi mocniej ją przytuliłem. Uśmiechnęła się i ujrzałem jej słodkie dołeczki... Była tak podobna do swojej mamy i do... mnie. Oczy miała i uśmiech po Em. Po mnie miała włosy i dołeczki, a przynajmniej mi się tak zdawało. Dała mi buziaka w policzek.
-Lubie cię...-wyszeptała
-Ja ciebie kocham-powiedziałem całując w czubek głowy.
Zasnęła w moich ramionach. Tyle wrażeń jak na jeden dzień. Śpij, śpij dziecinko. Byliśmy już pod budynkiem pogotowia. Emily gdzieś zabrali a mi kazali czekać. Potem jeszcze odebrali mi Jenny. Cały czas ktoś do mnie podchodził i prosił o autograf.Sława mi powoli się nudziła. Chciałbym znowu być zwykłym chłopakiem , który wychodzi na deskę bez żadnych zaczepek fanek. Mój telefon cały czas wibrował. Nie miałem ochoty użerać się z Usherem. Sprawdzę tylko kto dzwoni. Chris... Może jednak odbiorę.
-Justin..?! Wiesz gdzie jest Emily? Sindy strasznie się o nić martwi miały się spotkać godzinę temu...
-Jest w szpitalu...Dlaczego nic nie mówiłeś , że ma dziecko?!
-Prosiła mnie żebym nic tobie nie mówił o Jenn...Jak to w szpitalu?!
-Miała wypadek...
-W , którym szpitalu jesteście...?
-Ten co znajduję się obok Adventury...Nazwy nie pamiętam. ..
-Za godzinę będziemy...-rozłączył się a ja usiadłem na jednym z plastikowych krzeseł.
Mój najlepszy przyjaciel wiedział a ja nie... Musiało ją mocno boleć po tej feralnej nocy... Jakiś lekarz wyszedł z Sali gdzie leżała moja kochana Emily.
-Jak ona się czuję?-podszedłem do faceta.
-Jest bardzo źle , ale może pan ją odwiedzić...-wszedłem do sali siadając na krześle przy łóżku.
Oczami Emily ( kilka minut wcześniej)
Chciałam otworzyć oczy , ale nie mogłam. Spróbuje jeszcze raz choć wątpię jeśli , że za 50 razem się nie udało to co dopiero teraz. Niestety się nie udało. Słyszałem jakieś głosy , ale żadnego z nich nie rozpoznawałam. Ktoś coś mi podłączał i odłączał. Na myśl o kroplówkach zbierało mi się na wymioty... Gdzie jest Jenny? Nie wyczuwałam jej moim matczynym instyktem. Do Sali w , której leżałam ktoś wszedł. Usiadł obok mnie i gładził mnie po wierzchu dłoni. Na mojej lodowatej skórze wyczuwałam ciepłe krople. Ktoś płacze... Tylko kto...
-Panie doktorze czy ona z tego wyjdzie?-dopiero teraz rozpoznałam głos Biebera.
-Nie jestem w stanie tego dokładnie określić , ale nie ma cienia szansy , że ona z tego wyjdzie ...Chyba , że... zdarzyłby się cud...
Czułam coraz więcej łez na mojej skórze. Chciałam mu powiedzieć , że jeszcze żyje , ale nie mogłam. Błagam żeby zdarzył się cud i żebym ozdrowiała.
-Emily...Jeśli mnie słyszysz chciałbym ci obiecać , że zajmę się Jenny... I cię kocham i nigdy nie przestanę...Przysięgałem ci miłość do końca życia i obietnicy do trzyma...-wyszedł z pokoju zostawiając pocałunek na moich wargach.
Usłyszałam płacz Jenifer i głosy Chrisa i Sindy. Co oni tu robią? Po stukaniach obcasów poznałam , że Sindy do mnie podchodzi.
-Em proszę obudź się...Nie zostawiaj mnie samej... Komu będę się wygadywać... Nie umieraj w tak młodym wieku...jeszcze całe życie przed tobą... Jenny potrzebuje matki... Nikt ciebie nie zastąpi...-czułam teraz jej łzy na mojej skórze.
Chciałam jej przekazać , że ja żyję , ale nie mogłam... Wszystko bym oddała żeby tylko przeżyć...
-Przepraszam państwa , ale musimy panią Rodriguez zabrać na operacje-powiedział lekarz.
Dostałam znieczulenie i nic więcej nie pamiętam...
Oczami Justina
Emily zabrali na operację a ja musiałem siedzieć bezczynnie czekając. Usłyszałem płacz dziecka. Nic dziwnego jesteśmy w szpitalu. I wtedy wyszedł szczęśliwy facet trzymając noworodka na rękach. Co ja bym oddał żebym był wtedy przy porodzie... Poczułem czyjś dotyk na moim ramieniu.
-Stary wszystko będzie dobrze...-pocieszał mnie mój kumpel.
-Dlaczego nic mi n ie mówiłeś ,że ona ma dziecko?
-Prosiła żebym nic nie mówił...Dotrzymałem tajemnicy... Teraz tego żałuje...
Z jednego z pokoi wyszła pielęgniarka z Jenifer Caroline na rękach.Podbiegłem do niej i wziąłem małą na ręce.
-Z nią jest wszystko w porządku...-powiedziała pielęgniarka.
Odeszła i zostałem z małą na rękach na środku korytarza. Podeszła do mnie Sindy...
-Ja się nią zaopiekuję...Obiecałam to Emily będąc przy porodzie...-chciała mi odebrać Jenny.
-Jeszcze chwilę...Muszę się z nią pożegnać ... Jenfier bardzo cię kocham i nigdy o tobie nie zapomnę...
Mała uśmiechnęła się i znowu ujrzałem jej słodkie dołeczki , ale potem Sindy mi ją zabrał i wyszła z Chrisem ze szpitala. Stałem jak debil na środku korytarza. Cały czas ktoś mnie mijał albo machał rękami przed oczami i pytał się czy wszystko w porządku , ale ja nadal stałem. Mijały godziny a ja nawet nie drgnąłem.W końcu przyszedł lekarz i kazał mi wracać do domu. Kończyła się godzina więc i tak musiałem już wracać do domu. Zadzwoniłem po taksówkę i po 30 minutach byłem w domu...
***
Jest 25 ^^ Następny jak będzie tu 25 komci...Ta wredota ze mnie. Wczoraj miałam beznadziejny dzień =.= Szaruś mogłabś się na mnie jeszcze pogniewać , rozdziały byłyby lepsze :D Dziękuję Mooni i Szarej , że mnie pocieszałście :*
Buuuzia

26 komentarzy:

czekoladaaaa pisze...

Fajne...Super! Tylko jakieś krótkie, wcześniej robiłaś rozdziały dwa razy dłuższe, ale i tak EXTRA!
Pozdro!

Magda~K pisze...

własniee zgadzam sie z "czekoladaaaa"
mysle ze nastepny postarasz sie napisac troszu dłuzszy!:P
ale i tak ten rozdział wymiata!:P
do nasteonego!!:*:*:* <3!:P

Anonimowy pisze...

Mam nadzieje , że się zejdą :D .

Cranberry . pisze...

Szkoda mi Justina.. :(
Wszyscy wiedzieli o Jenny tylko on niee
Ale i tak super :D

Kaśśś pisze...

świetny rozdzial. Ciesze sie ze dodalas rozdzial.

Zapraszam do mnie: http://you-are-my-destiny-justin.blogspot.com/

Kiki

Anonimowy pisze...

Rich Girl [BOGATA DZIEWCZYNA ] --> Polecam ten kawałek ;* Justina i Souija Boy ;)

A co do rozdziału nie jest zły
ale jest w nim -nuda-
i od razu widać że mialaś ciężki dzień ...:>) Ale co ma być ciekawego w ...szpitalu , no nie ??
Do następnego !
No to siuuup osiem duuup !

kakinda pisze...

Smutne ;(
Ale fajne ^^

M pisze...

Fajowyy :)
I nie ma za co, od czego ma się koleżanki :D
Monalizia

Somebody pisze...

fajny rozdział

czekam na następny

Adzia pisze...

Świetny :D

Anonimowy pisze...

Oh :( Takie smutne :(
Dodaj następny jak najprędzej.:)

Anonimowy pisze...

zajebisty ;D

Rosalie_989 pisze...

Chcemy więcej :D

Anonimowy pisze...

Wiesz co ? Poryczałam się prawie. xdd Zarąbistee ;)

Shawty pisze...

o matko .. cała rycze :)
Mam tak rozmazane oczy jak w pewnym polskim teledysku :(
Emily nie umieraj .!
JA chce wiedzieć co będzie dalej ...
Ludzie dawajcie komcie .! Anonimy i Blogerzy no już !!

Loffam :*

Anonimowy pisze...

baaardzo smuta$ne ;;*
ale pewnie będzie cód {zdrowie }
miód [pogodzenie] i orzeszki [miłość i normalne problemy]

Miss_Miley444

Bieberkowaa pisze...

Super.. czekam na NN

Zapraszam na bloga:
http://my-life-my-story-my-love.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

super :)

Anonimowy pisze...

świetny rozdział wstawiaj szybko !

Antonia

FredieLounds pisze...

Wstawiaj jak najszybciej :D .

Anonimowy pisze...

Czeekamy na następny. <33

Twojastara1998 pisze...

Justynek jest takim dobrym ojcem. xD Debeściarski rozdział. Czekam na następny. ;p

Anonimowy pisze...

Haha :D.
Dżastonek będzie dobrym ojcem?

FredieLounds pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
FredieLounds pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Heh.Dodaje 27 i czekam na następny rozdzialik